– MON mógł sfałszować wynik przetargu na śmigłowiec – napisał w poniedziałkowym wydaniu „Wprost". Według tygodnika komisja przetargowa potwierdziła nieprawdę w sprawie szczegółów specyfikacji zwycięskich francuskich Caracali produkowanych przez Airbusa.
Główny zarzut dotyczy ceny śmigłowca – początkowo rząd planował wydać ok 9 mld za 70 maszyn. Ostatecznie kupuje 50 za ok 13 mld. MON – zdaniem „Wprost" – nie chce ujawnić ostatecznej ceny kontraktu.
Zdaniem tygodnika śmigłowiec nie spełnia kilku z określonych w specyfikacji przetargu warunków. Pierwszy to brak tzw. składanej belki ogonowej Caracala. Zdaniem „Wprost" francuski śmigłowiec nie ma takiej możliwości. Kolejny z problemów dotyczy wymogu kamery termowizyjnej oraz warunku stałej temperatury w całej kabinie śmigłowca. Zdaniem tygodnik również tych warunków maszyna nie spełnia.
MON odpiera zarzuty. – W tekście nie ma mowy o żadnym konkretnym dokumencie, który miałby rzekomo być sfałszowany – mówi nam odpowiedzialny w MON za zbrojenia Czesław Mroczek. - Zarzuty, które pojawiły się w tekście „Wprost" wielokrotnie były już formułowane publicznie podczas posiedzeń komisji obrony narodowej. Wielokrotnie też udzielane były na nie wyczerpujące odpowiedzi – mówi wiceszef MON
I daje odpowiedzi na poszczególne zarzuty. – Początkowo planowaliśmy zakupić 70 maszyn, ostatecznie zdecydowaliśmy się na 50. Dlatego cena zaproponowana w przetargu ulegnie zmniejszeniu. Nie da się jednak zaoferowanej ceny podzielić proporcjonalnie bo koszty budowy centrum logistycznego czy pakietu szkoleniowego (np. symulator) są niezależne od tego ile konkretnie sztuk śmigłowców chcemy kupić. W tej chwili właśnie trwają twarde negocjacje dotyczące kwoty samego kontraktu głównego. Potem dopiero nastąpią negocjacje offsetowe - mówi wiceminister, tłumacząc, że w związek z tym nie można jeszcze podać ostatecznej kwoty kontraktu.