Terytorialni – bo mowa właśnie o tej organizacji – chcą zebrać pieniądze na co najmniej trzy karabiny AKM (popularny sowiecki karabinek automatyczny). Jak nam jednak tłumaczą członkowie organizacji, idealnie byłoby, gdyby udało im się kupić 36 sztuk tej broni. Przedstawiciele stowarzyszenia zakładają, że za jeden karabin będą musieli zapłacić ok. 3 tys. zł.
– Broń jest niezbędna. Posiadamy autorski program szkolenia proobronnego, koncentrujący się na wyszkoleniu ogniowym. Został on opracowany przez naszych instruktorów, w tym wywodzących się z wojsk specjalnych – opisuje nam Wiktor Powiłajtis, prezes stowarzyszenia. Patronat nad szkoleniem ma Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.
Dotychczas większość członków organizacji ćwiczyła swoje umiejętności z bronią wynajętą od podmiotów zewnętrznych. „Od początku 2017 planujemy, aby osoby, które zaliczyły kurs podstawowy, rozpoczęły szkolenie taktyczno-ogniowe, oraz uruchomić kolejne szkolenia podstawowe" – opisują na stronie internetowej członkowie organizacji. „Zakupione karabiny nie będą służyły do wykonywania strzelań sportowych ani do defilad przed pomnikami, tylko do rzeczywistego szkolenia, przynoszącego wymierne efekty" – zapewniają.
Organizacja działa legalnie, a jej członkowie szkolą się za swoje pieniądze w czasie wolnym od pracy. Część z nich w przyszłości zasili Wojska Obrony Terytorialnej, które właśnie są tworzone na wschodzie kraju.
Członkowie organizacji mają pozwolenia policji na posiadanie broni automatycznej. Jako pewną formę rekomendacji Terytorialni traktują fragment uzasadnienia szefa małopolskiej policji: „Podjęcie przez Stowarzyszenie Terytorialni wyzwania, jakim jest wzmocnienie bezpieczeństwa Państwa, jest cennym i potrzebnym krokiem, a uwzględniając zmieniającą się sytuację, wręcz inicjatywą strategiczną".