Girzyński uznał, że sytuacja z publikacja wizerunków osób protestujących w grudniu przed Sejmem przypomina sytuację z filmu Barei "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" z galerią zdjęć klientów, którym sklep odmawia obsługi.
Były poseł PiS uważa, że czym innym jest istnienie konkretnych przepisów, a czym innym sięganie po nie przez władzę. Zbigniew Girzyński jest zdania, że różne służby próbują się nieraz nadgorliwie przypodobać władzy.
Zauważył jednak, że toczące się wobec protestujących śledztwo ma również związek z uniemożliwieniem pracy jednego z dziennikarzy pod Sejmem. Protestujący, którzy występowali między innymi w obronie wolności dziennikarskiej, nie powinni się więc dziwić, że stosowane są wobec nich przepisy prawa - uważa.
Girzyński przypomniał, że gdy w 2012 roku, za rządów PO-PSL, gdy Solidarność zablokowała Sejm, rządząca koalicja nie zdecydowała się na podobne działania.