Dzień po kolejnym czarnym proteście do siedziby Centrum Praw Kobiet w Warszawie, Łodzi i Gdańsku oraz do stowarzyszenia BABA w Lubuskiem weszła policja. Funkcjonariusze zażądali wydania dokumentów związanych z projektami, na które te organizacje otrzymały w latach 2012–2015 środki z Ministerstwa Sprawiedliwości na działania związane z przeciwdziałaniem przemocy. Centrum Praw Kobiet to organizacja prawniczek i prawników od lat pomagająca kobietom – ofiarom przemocy.
– O wizycie policji nie zostałyśmy uprzedzone. Było to dość niezręczne, bo w Centrum były kobiety, które przyszły do nas po pomoc i które się przestraszyły tej sytuacji – opowiada Urszula Nowakowska, szefowa CPK.
Czego szukała policja w CPK? – Te działania zleciła nam Prokuratura Rejonowa w Poznaniu. Od lutego tego roku toczy się w niej postępowanie w sprawie ustalenia prawidłowości wydatkowania środków publicznych w ramach funduszu, który ma na celu pomoc pokrzywdzonym w wyniku przemocy – wyjaśnia Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji, która nadzorowała te działania.
– Tego dnia policja weszła do dziesięciu organizacji pozarządowych, które w przeszłości otrzymywały pieniądze z tego funduszu – dodaje i zastrzega, że nie wszystkie te organizacje były związane z działaniami na rzecz kobiet.
Policjanci poprosili o wydanie segregatorów oraz udostępnienie twardych dysków. – Trochę nas to zdziwiło, bo te same dokumenty miało przecież Ministerstwo Sprawiedliwości. Podejrzewamy, że zawiadomienie w tej sprawie złożył właśnie ten resort. Nie rozumiem, dlaczego ministerstwo nie przekazało tych dokumentów, skoro je przecież ma – mówi Nowakowska.