Za wyręczanie kolegi i ofiarność lekarz może nie wyjść z sądu

Zgadzając się na zastępowanie kolegów, lekarz naraża się na zarzut narażenia życia i zdrowia pacjenta, a także na utratę prawa wykonywania zawodu.

Aktualizacja: 17.02.2022 11:14 Publikacja: 17.02.2022 07:33

Za wyręczanie kolegi i ofiarność lekarz może nie wyjść z sądu

Foto: Adobe Stock

Braki kadrowe w szpitalach dają się coraz bardziej we znaki, a medycy coraz częściej zmuszeni są pracować za nieobecnych kolegów. Prawnicy ostrzegają jednak, że taka ofiarność może skończyć się tragicznie dla pacjenta, a lekarz może nie wyjść z sądu.

Roztrojony medyk

Chirurg ogólny dyżurujący w szpitalnym oddziale ratunkowym (SOR) wojewódzkiego szpitala na Mazowszu usłyszał w poniedziałek, że od godz. 15 będzie dyżurować sam, bo na odcinku ortopedycznym i internistycznym brakuje dyżurnych. Kiedy zaprotestował, usłyszał, że może liczyć na wsparcie chirurga dziecięcego oraz neurologa, dyżurujących na dwóch oddzielnych odcinkach. – Oznaczało to, że mam się nie tylko roztroić, ale w kilka godzin przyswoić sobie wiedzę z dwóch odrębnych specjalizacji. A ja nie jestem ani ortopedą, ani internistą – ironizuje lekarz. Po interwencji u dyrekcji szpitala wywalczył pomoc kardiochirurga, który tego dnia miał dyżur na swoim oddziale i przejął pacjentów internistycznych. Mógł ich przyjmować jako tzw. lekarz systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego.

– Przetrwaliśmy, ale był to jeden z najcięższych dyżurów w moim życiu. Obaj z kardiochirurgiem powiedzieliśmy rano, że nie powtórzymy tego już nigdy więcej. Głównie ze względu na olbrzymią odpowiedzialność. Nie chodzi już tylko o to, że miałem leczyć pacjentów ortopedycznych, nie będąc ortopedą, ale o to, że mogło dojść do sytuacji, w której jednocześnie przywiezionoby mi ciężkiego pacjenta chirurgicznego i ortopedycznego, a ja nie mógłbym zająć się oboma jednocześnie – mówi chirurg, który na SOR dyżuruje od kilkunastu lat.

– Z naszych informacji wynika, że takie sytuacje zdarzają się coraz częściej – mówi dr Renata Florek-Szymańska z Porozumienia Chirurgów Skalpel. – Tymczasem są bardzo niebezpieczne. Po pierwsze, trzeba sobie uświadomić, że chirurg nie jest internistą, a internista chirurgiem. Po drugie, w sytuacji, gdy chirurg z SOR musi asystować przy pilnym zabiegu na oddziale, SOR zostaje bez lekarza. Lekarze nie powinni godzić się na taką sytuację – dodaje dr Florek-Szymańska.

Również prawnicy ostrzegają przed zastępowaniem kolegów: – Gdyby coś się wydarzyło, odpowiedzialność karna spoczywa wyłącznie na lekarzu. Jeśli okaże się na przykład, że mimo że był zajęty na oddziale, przez co na SOR zszedł pięć godzin później i nie zdążył udzielić pomocy pacjentowi, może zostać skazany z § 155 kodeksu karnego za nieumyślne spowodowanie śmierci lub narażenie pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Sąd będzie rozważał konkretne okoliczności sprawy, ale ryzyko odpowiedzialności, w tym zakazu wykonywania zawodu, jest bardzo duże. Podobnie, jeśli chodzi o postępowanie przed organami odpowiedzialności zawodowej. Jako lekarz kontraktowy odpowie również cywilnie, jeśli pacjent lub rodzina zmarłego pacjenta zdecyduje się wytoczyć mu sprawę o odszkodowanie – mówi Jolanta Budzowska, radca prawny, reprezentująca poszkodowanych pacjentów. Dodaje, że odpowiedzialność karną administracji szpitala w polskim systemie prawnym można sobie wyobrazić tylko w skrajnych przypadkach. Na pewno jednak podmiot leczniczy i jego ubezpieczyciel będą odpowiadali cywilnie.

Czytaj więcej

Albo lekarz przyzna się sam albo odpowie za błąd medyczny

Ostrzec w notatce

Mecenas radzi medykom, by w takich sytuacjach wszystko odnotowywali w dokumentacji:

– Lekarz powinien napisać, że nie wyraża zgody na takie warunki pracy, bo powodują one zagrożenie życia i zdrowia pacjentów z uwagi na niemożność udzielenia natychmiastowej pomocy, gdyby sytuacja tego wymagała. Jeśli jednak musi przystąpić do pracy, powinien odnotować, że jest to uwarunkowane troską o pacjentów, których nie może zostawić bez pomocy – radzi mecenas.

Sprawą zainteresował się Krzysztof Strzałkowski, przewodniczący komisji zdrowia Sejmiku Województwa Mazowieckiego: – Wystąpię do marszałka województwa z interpelacją w tej sprawie. Placówka, o której mowa, znalazła się w wyjątkowo trudnej sytuacji, bo przez wszystkie fale covidu stanowiła jedyny niecovidowy SOR w regionie. Lekarze mają prawo czuć się zmęczeni i nie garnąć się do dyżurów. Jednak zarządzający nie powinni doprowadzać do sytuacji niebezpiecznych dla pacjentów – dodaje.

Oskar Luty - adwokat, partner w kancelarii Fairfield

Lekarz powinien protestować i nie godzić się na przyjmowanie zadań, które wykraczają poza jego kompetencje zawodowe, a często również ludzkie możliwości. Przyczyni się bowiem do stworzenia zagrożenia dla pacjentów, a jednocześnie jakiekolwiek niedopatrzenie będzie obciążać go osobiście. Teoretycznie mógłby powiedzieć, że działał w warunkach wyższej konieczności, ale w praktyce będzie to procesowy koszmar, a podstawowe pytanie pozostanie takie samo: czemu się na to zgodził? Doprowadzenie do tak fatalnego rozwoju zdarzeń przez osoby na stanowiskach kierowniczych może być – oczywiście w zależności od konkretnych okoliczności – postrzegane wręcz jako przestępstwo narażenia pacjentów na niebezpieczeństwo utraty życia. Jeżeli z przyczyn obiektywnych nie da się obsadzać dyżuru w sposób zabezpieczający pacjentów (np. brak personelu do pracy), to należy rozważyć możliwość zawieszenia lub zakończenia działalności danej jednostki.

Braki kadrowe w szpitalach dają się coraz bardziej we znaki, a medycy coraz częściej zmuszeni są pracować za nieobecnych kolegów. Prawnicy ostrzegają jednak, że taka ofiarność może skończyć się tragicznie dla pacjenta, a lekarz może nie wyjść z sądu.

Roztrojony medyk

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP