Samorządowcy są oburzeni i zapowiadają, że w żadnym razie nie zgodzą się na zmianę ustawy o finansach publicznych w kształcie przedstawionym przez resort finansów. – Ta propozycja oznacza brutalny faul na samorządach – uważa Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich.
W zasadzie projekt dotyczy wprowadzenia limitu deficytu samorządów. Ale niejako przy okazji resort finansów przemycił tam kolejne ograniczenia dotyczące ich zadłużenia. Chce, by nawet po 2013 r. żadne miasto ani gmina nie mogły mieć długu wyższego niż 60 proc. ich dochodów. Według obowiązującego prawa taki bezpiecznik ma zniknąć właśnie za dwa lata, zastąpi go nowy wskaźnik dostosowany do rzeczywistych, indywidualnych możliwości spłaty pożyczek w danej jednostce.
Przywrócenie 60-proc. poziomu długu to dla wielu miast cios uniemożliwiający realizację planów inwestycyjnych. Przykładowo: Toruń planuje, że w 2014 r. jego zadłużenie sięgnie 114 proc. dochodów, Rzeszów – 70 proc., a Łódź – 65 proc. To efekt rozpoczętych już wielkich inwestycji, a więc takich, z których niełatwo zrezygnować, a które generują duże potrzeby pożyczkowe. – Nasze plany w każdym calu są dostosowane do obowiązujących ram prawnych. W tej chwili nie wyobrażam sobie, jakim wysiłkiem moglibyśmy w 2014 r. spełnić nowe wymagania – mówi „Rz" Janina Filipek, skarbnik Rzeszowa.
Także zapisy dotyczące limitu łącznego deficytu sektora samorządowego budzą ogromne kontrowersje. Projekt przewiduje, że w 2012 r. wyniesie on 10 mld zł, w 2013 r. – 9 mld zł, a począwszy od 2014 r. – 8 mld zł. Resort finansów podkreśla, że dotrzymał warunków brzegowych porozumienia z 25 maja tego roku zawartego między rządem a samorządami w sprawie tzw. reguły wydatkowej. Jednak według władz lokalnych, oprócz limitu deficytu na 2012 r. nic nie zgadza się z porozumieniem. – Jestem zbulwersowana, jak traktuje nas resort finansów. Wypracowany kompromis był taki, że limit naszego deficytu miał wynosić 0,6 proc. PKB (ok. 10 mld zł – red.), a nie jakieś określone kwoty i inne obostrzenia – wytyka Danuta Kamińska, przewodnicząca komisji skarbników Unii Metropolii Polskich i skarbnik Katowic.
Inne obostrzenia to m.in. pomysł, by w limicie mieściły się nie tylko samorządy i ich związki, ale także należące do nich osoby prawne – np. instytucje kultury oraz samodzielne zakłady opieki zdrowotnej. – To poszerzenie sektora, o którym nikt nas nie uprzedzał – komentuje Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich. – Nikt nie wie, jakie w sumie „deficyty" mają te jednostki, ale można podejrzewać, że niemałe – dodaje Porawski. Według danych regionalnych izb obrachunkowych ich zadłużenie na koniec 2010 r. wynosiło ok. 4,3 mld zł.