Gminy sprzeciwiające się kopalniom odkrywkowym zawiązały w maju ogólnopolską koalicję. Jej szefowa, Irena Rogowska, wójt gminy Lubin mówi „Rz", że to forma wywarcia nacisku na decydentów i tworzenie ruchu społecznego, który ma promować nowoczesne formy eksploatacji węgla jak np. zgazowanie..
Samorządowcy nie godzą się na odkrywki ze względu na dewastację środowiska, ale także z tego powodu, że mieszkańcom grożą przesiedlenia. Do koalicji dołączyły kolejne regiony, m.in. z województwa łódzkiego, gdzie także są brunatne złoża.
– Próby przekonania premiera Tuska i wicepremiera Pawlaka do naszych racji nic nie dały. Wicepremier nigdy nie znalazł czasu, by odwiedzić zagrożone likwidacją gminy, a premier nie odpowiedział w wymaganym terminie na nasze pisma – żali się Rogowska. – Złożyliśmy skargę do marszałka Sejmu.
27 września 2009 r. w referendum w gminach z okolic Legnicy, gdzie zalegają największe w Europie złoża węgla brunatnego szacowane na kilkanaście – kilkadziesiąt mld ton, ponad 90 proc. lokalnej społeczności powiedziało „nie" odkrywkom. Momentem zwrotnym była informacja resortu rozwoju regionalnego: ochrona złóż będzie zapisana w Planie Zagospodarowania Przestrzennego Kraju. Zdaniem samorządowców to blokuje inwestycje gmin. 15 czerwca Komisja Petycji Parlamentu Europejskiego ponownie zajmie się ich skargą. Obecnie rady gmin z koalicji podejmują uchwały, sprzeciwiające się budowom kopalń.
Jednak eksperci przestrzegają przed decyzjami o zaniechaniu inwestycji w węgiel brunatny. Do 2030 r. jego udział w produkcji energii elektrycznej ma spaść z ok. 30 do 21 proc. Ale sama produkcja energii wzrośnie z ok. 130 do 205 TWh rocznie. Z węgla brunatnego wytwarzać się będzie nie 39, a 43 TWh na rok. Konieczna będzie większa ilość paliwa, którego wydobycie spada (z 59,4 mln ton w 2008 r. do 56,4 mln ton w 2010 r.).