Zaczęło się nietypowo, bo nad Tamizą. Na początku stycznia Ania Karwat, dyrektor artystyczny galerii Zoya, zobaczyła wystawę amerykańskiego abstrakcjonisty Marka Rothko w londyńskim muzeum narodowym Tate Modern. – To był dla mnie bardzo silny impuls – wspomina Ania. – Wtedy właśnie wpadłam na pomysł wystawy, która byłaby hołdem złożonym konceptualizmowi. A przy tym zupełnym eksperymentem.
Na czym polega ów eksperyment, którego efekty możemy oglądać od poniedziałku w kameralnej galerii na ul. Kopernika 32/8? Wcielając w czyn tezę, że „najważniejsze w sztuce jest to, co znajduje się poza obrazem”, Zoya oddała swoich 98 metrów kwadratowych każdemu, kto chciał podzielić się z innymi swoją twórczością.
Na hasło „To nie jest sztuka” – które jest także tytułem wystawy – zareagowali głównie studenci uczelni artystycznych. Od zeszłego piątku zaczęli pojawiać się w Zoi ze swoimi pracami. Dla wielu jest to galeryjny debiut i pierwsza szansa na konfrontację z odbiorcą.
[srodtytul]Twórczy miszmasz[/srodtytul]
Na ekspozycji panuje pełen pluralizm. Prawie każdy metr kawadratowy ściany prezentuje inne podejście do sztuki, odmienną tematykę, wrażliwość, warsztat.