Rozmawiałem ostatnio z amerykańską galerzystką, która powiedziała mi, że w erze „przedinternetowej" jej najwyższą pozycją w budżecie, często przewyższającą koszt wynajmu lokalu, były koszty reprodukcji prac do wysłania kolekcjonerom. Do wysłania pocztą oczywiście.
Na cały świat. Dziś Internet nie służy tylko do komunikacji galerzystów z kolekcjonerami, ale również do zakupu prac. Jak podaje dom aukcyjny Christie's, aż 28 procent jego klientów licytuje prace na aukcjach przez Internet. Powstają galerie działające tylko w sieci. Nadszedł czas na kolejny krok w internetowej rewolucji w świecie sztuki – uznali organizatorzy targów VIP (skrót od „viewing In private") i w drugiej połowie stycznia zorganizowali stuprocentowo wirtualne targi sztuki. Autorzy pomysłu to James i Jane Cohen, para dealerow z Nowego Jorku. Projekt wsparli właściciele i kuratorzy z takich galerii jak: White Cube, Gagosian, David Zwirner, Hauser & Wirth czy Sadie Coles. W targach wzięła udział większość „wielkich" tego rynku: Bruno Bischofberger, Blum & Poe, Massimo Da Carlo, Metro Pictures czy Timothy Taylor. Były również i mniejsze galerie, jak islandzka I8 czy izraelski Dvir. Łącznie między 22 a 30 stycznia uczestniczyło w nich prawie 140 galerii z ponad 30 krajow z całego świata.
Na stronach VIP ART FAIR umieszczono blisko dziewięć tysięcy prac ponad dwóch tysięcy artystów, z czego większość stanowiły obrazy i fotografie. Nie były to, jak to zwykle w takich przypadkach ma miejsce, tanie prace na papierze (najlepiej jeszcze serigrafie), ale warte niekiedy i milion dolarów dzieła Andy'ego Warhola, Takashiego Murakamiego, Damiena Hirsta czy Chrisa Ofili. Z polskich artystow można było znaleźć prace Piotra Uklańskiego (Gagosian), Wilhelma Sasnala (Sadie Coles), Mirosława Bałki (White Cube), Magdaleny Abakanowicz (Marlborough) oraz Jakuba Juliana Ziółkowskiego (Hauser & Wirth). Oczywiście czasami były to dzieła „drugiej świeżości". Na przykład gwasze Jakuba Juliana Ziółkowskiego pochodziły z... 2006 roku, przy czym przynajmniej jeden z nich się sprzedał, bo po weekendzie zniknął z oferty galerii, zastąpiony innym.