Ekspozycję zajmującą pierwsze piętro Zamku Ujazdowskiego otwiera cykl 35 historii imigrantek z krajów dotkniętych konfliktami zbrojnymi. Większość trafiła do gett lub ośrodków dla uchodźców w okolicach Sztokholmu, Stambułu, Nantes, Bukaresztu i Białegostoku. Tam znalazła je Anna Konik i nakłoniła do zwierzeń.
Sala pełna ekranów i mieszających się ze sobą głosów od pierwszych chwil mocno angażuje różne zmysły odbiorców. Ze ścian sączą się historie kobiet z Syrii, Iraku, Afganistanu, Turcji, Palestyny, Kurdystanu, Czeczenii, ale słyszymy je nie z ust bohaterek zdarzeń, tylko mieszkanek europejskich miast, które wcieliły się w role imigrantek.
Szwedki, Francuzki, Turczynki, Rumunki i Polki mówią w pierwszej osobie o ucieczkach przed prześladowaniem i śmiercią, egzystencji w strasznych warunkach, fali cierpienia i problemach z aklimatyzacją w nieznanych miejscach. Oto świat sterylnych, pięknych wnętrz i kobiet, mogących cieszyć się wolnością we własnym kraju, miesza się z obrazem pełnym brudu i zniszczeń, w którym inne kobiety, często poniżane, terroryzowane, okaleczane muszą walczyć o przetrwanie.
Jest tam historia dziewczyny, której zniszczono twarz, opowiedziana przez jej matkę, opowieść mężatki, która przed prześladowaniami uciekała u boku ukochanego w męskim przebraniu. Są przeżycia matki ośmiorga dzieci, której wojna w Syrii zabierała po kolei braci, a potem środki do życia i godność.
Jak wyjaśnia kurator wystawy Ewa Gorządek, cykl „W tym samym mieście, pod tym samym niebem..." umieszczono na początku ekspozycji z kilku powodów. Po pierwsze, to najnowszy projekt artystki, zrealizowany w latach 2011-2015. Po drugie, "jest wyrazistym głosem w aktualnej dziś sprawie, głosem wyjątkowo ważnym, bo płynącym od tych, którym zwykle się go w tym kontekście nie udziela". Po trzecie, mocno wpisuje się w temat wykluczenia, który przewija się przez całą twórczość Anny Konik.