Artyści współcześni nieustannie starają się poszerzyć granice, ale czy można wymyśleć jeszcze coś nowego? Często wydaje się, że już wszystko było. Łączono sztukę z teatrem, filmem, muzyką, rzeczywistością społeczno-polityczną. Próbowano też pozbyć się dzieła, zastępując je konceptualnymi ideami. Twórcy „Villi Straylight" próbują przekonać, że można otworzyć jeszcze kolejne drzwi.
Tym nowym żyznym polem ma być literatura. Jeszcze niedawno powiedzenie zwłaszcza o namalowanym obrazie, że jest literacki, stanowiło obrazę. Teraz przekraczanie granic sztuki i literatury to żaden wstyd, a twórcza przygoda, pozwalająca komponować nowe teksty i fabuły wzbogacone o przestrzeń, instalacje, obrazy na wszystkich nośnikach (tradycyjnych i wirtualnych). Może to dać psychodeliczne wręcz doznania, wywołane grą rozbudzonej wyobraźni.
„Villa Straylight", to trylogia z udziałem trzech artystów: Michała Frydrycha, Piotra Grabowskiego i Kuby Bąkowskiego. Wystawa będzie zmieniać się w czasie. Głównym bohaterem obecnej odsłony jest Michał Frydrych, artysta po warszawskiej ASP i filozofii na UW. Zajmuje się malarstwem, tworzeniem obiektów, instalacji i przestrzeni narracyjnych. Różnorodne prace, które pokazuje w salach CSW, można by oglądać osobno, ale na tej wystawie tworzą zarazem dodatkową narrację.
„Villa Straylight" Frydrycha zaprojektowana jest tak, by ożywiał ją ruch przemieszczającego się widza. Villę wypełniają więc słowa, które zmieniają się w obrazy i obrazy, które w świadomości patrzącego zostawiają ślad w postaci słów. – Tekst jest tu malowany, rzeźbiony, używany jako materia, wyciska się go z anegdot niczym farbę z tuby – tłumaczy kurator Stach Szabłowski.
A Michał Frydrych dodaje: – Wystawę można traktować jak tekst, lecz specjalnego rodzaju, taki, który najpierw pańskim gestem rozsypujemy na kartach powieści SF, romansów, powieści grozy, a potem nagle odnajdujemy go z powrotem w naszym realnym świecie, w przyszłości do której on zmierza....