Niewola popkultury i sznurka

Lech Majewski w Zachęcie. Jego pokaz składa się z jedenastu projekcji wideo oraz pięciu rzeźb. Wszystkie prace dotyczą traumy dzieciństwa, lęków i erotycznej inicjacji

Publikacja: 15.07.2008 01:13

Niewola popkultury i sznurka

Foto: Zachęta

W Zachęcie artysta przedstawił fragmenty „KrwiPoety”. Pełnometrażowe dzieło filmowe powstało w 2006 roku specjalnie na otwarcie retrospektywy Majewskiego w nowojorskim Museum of Modern Art. Krwista całość liczy 33 etiudy zwane wideoartami, które autor traktuje jako model do składania. To znaczy, że każdy wybór i układ jest dobry. W Zachęcie oglądamy dziewięć sekwencji dopełnionych dwoma wcześniejszymi, z 2005 roku.

Lech Majewski cieszy się u nas mirem jak mało kto. Mieszka w Wenecji, miał wystawę w nowojorskim MoMA, teraz szykuje w Ameryce premierę dwóch oper Szymanowskiego. Wystawa w Zachęcie też z pewnością wzmocni jego pozycję. Zajął dwie parterowe sale. Projekcje wideo odbywają się symultanicznie na dużych i małych ekranach. Pomiędzy nimi – rzeźby. Konfiguracja wcześniej niewykorzystywana przez wszechstronnego twórcę, który do swego imponującego CV może dopisać jeszcze jedną specjalność: rzeźbiarz.

Realistyczne figury przedstawiają kilkuletniego chłopca, w jednym przypadku – młodzieńca. Za każdym razem oglądamy różne formy zniewolenia bohatera. Trening przeciwko naturze.

Majewski nie bawi się w finezyjne podteksty. Swoje credo wyraża dobitnie, żeby każdy pojął, w czym rzecz. A to zakrywa głowę figury papierową torbą, a to wsadza ją do ciasnego kojca, kiedy indziej każe pełzać po ścianie. Jest też wariant zniewolenia wyrażony… sznurkiem. Oplatającym sylwetkę jak szynkę do wędzenia.

Gdyby ktoś nie wiedział, skąd taki pomysł, może obejrzeć stosowną sekwencję filmową. Ubrany na biało chłopczyk bez oporu pozwala się rodzicom oplątać sznurkiem. Niewinna ofiara, Baranek Boży. Nieje-dyny przypadek nadużywania przez Majewskiego religijnych motywów. Mamy współczesną wersję ofiary Abrahama i ukrzyżowania (mężczyzna przy-bija do ściany rękawy płaszcza, który kobieta nosi na gołym ciele, chwilę wcześniej czołgając się u jej stóp – greps z gatunku sadomaso).

Najczęściej eksploatowany wideoart to „Muzeum”. Kilka osób zwiedzających Prado zatrzymuje się przed słynnym dziełem Rogiera van der Weydena „Zdjęcie z krzyża”; ni stąd, ni z owąd zrzucają własne okrycia, przebierają się i przybierają pozy na wzór postaci z obrazu, zasłaniając oryginał. Mimowolnie autorowi udała się metafora – popwersje arcydzieł spłycają ich prawdziwy sens.

Powie ktoś – to dramatyczne kreacje, wypruwanie flaków, krzyk bólu. Dali się nabrać na fałszywy patos. Tak naprawdę tajemnicą sukcesu Majewskiego jest dobrze sprzedany banał. Wystawa czynna do 31 sierpnia

Reżyser, pisarz, scenarzysta, kompozytor, ur. w 1953 r. w Katowicach. Studia na ASP i w łódzkiej Filmówce. Wyjechał w 1981 r. do Wlk. Brytanii na festiwal filmów o średniowieczu z debiutanckim filmem „Rycerz”; po ogłoszeniu stanu wojennego został na Zachodzie. W 1987 r. zadebiutował w USA filmem „Lot świerkowej gęsi”. W 1993 r. wyreżyserował w łódzkiej operze „Carmen” Bizeta, dwa lata później – „Ubu Rexa” Pendereckiego w operze warszawskiej. Skomponował i sfilmował autobiograficzną operę „Pokój saren” (1997). Pokazywana w MoMA „KrewPoety” powstała dla łódzkiej galerii Atlas Sztuki.

mm

podyskutuj z autorką

m.malkowska@rp.pl

W Zachęcie artysta przedstawił fragmenty „KrwiPoety”. Pełnometrażowe dzieło filmowe powstało w 2006 roku specjalnie na otwarcie retrospektywy Majewskiego w nowojorskim Museum of Modern Art. Krwista całość liczy 33 etiudy zwane wideoartami, które autor traktuje jako model do składania. To znaczy, że każdy wybór i układ jest dobry. W Zachęcie oglądamy dziewięć sekwencji dopełnionych dwoma wcześniejszymi, z 2005 roku.

Lech Majewski cieszy się u nas mirem jak mało kto. Mieszka w Wenecji, miał wystawę w nowojorskim MoMA, teraz szykuje w Ameryce premierę dwóch oper Szymanowskiego. Wystawa w Zachęcie też z pewnością wzmocni jego pozycję. Zajął dwie parterowe sale. Projekcje wideo odbywają się symultanicznie na dużych i małych ekranach. Pomiędzy nimi – rzeźby. Konfiguracja wcześniej niewykorzystywana przez wszechstronnego twórcę, który do swego imponującego CV może dopisać jeszcze jedną specjalność: rzeźbiarz.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie