Maciej Orłoś - człowiek o wielu twarzach. Prezenter, dziennikarz, aktor, autor książek dla dzieci. Jedna z najbardziej znanych i lubianych osobowości TVP. Budzi zaufanie milionów widzów w Polsce. Ma wiele pasji w swoim życiu – tylko nam zdradza czym dla niego jest sztuka.
[b] Jak to się stało, że tak dobrze zapowiadający się aktor został dziennikarzem?[/b]
[b]M.O: [/b](Śmiech) Tak się czasami układa w życiu. Zdarzają się niespodziewane zwroty akcji. Nie zgodziłbym się ze stwierdzeniem, że byłem dobrze zapowiadającym się aktorem. To ładnie brzmi, ale pytanie, czy coś z tego wynika. W moim przypadku było tak: tuz po studiach trafiłem do dobrego teatru, ale nie dawano mi nic do grania. Poza tym, czasy były trudne. Początek lat 80. nie był sprzyjający dla młodych aktorów. Po zmianach w 1989 roku wiele się zmieniło, również stosunek do telewizji, która nagle przestała być tubą peerelowskiej propagandy. Więc kiedy w 91 roku otrzymałem propozycje pracy w telewizji, to pomyślałem, że watro się nad tym zastanowić.
[b]Tyle lat w jednym miejscu, nie ma Pan dość?[/b]
[b]M.O:[/b] (Śmiech) To jest bardzo złożona sprawa. Uważam, że jestem przypisany do telewizji publicznej i nie widzę siebie nigdzie indziej. Dwadzieścia lat mojej obecności na jednej antenie zobowiązuje i jest to głównie zobowiązanie wobec widzów. Oni się przyzwyczaili i ja się do nich przyzwyczaiłem, zrosłem się z Telewizją Polska, a zwłaszcza z Jedynką (śmiech).