84-letni dziś artysta nie przestaje tworzyć, a jego sztuka wciąż dynamicznie się zmienia, o czym świadczy wiedeńska wystawa, która jest europejską wersją pokazu w nowojorskim Museum of Modern Art (MoMA). Składa się na nią 26 prac obrazów, grafik i szkiców z cyklu „Regrets", powstałego w ostatnich dwóch latach.
Prace Jaspera Johnsa prezentowane są w Wiedniu w dość niezwykłej scenerii, bo w barokowych wnętrzach wiedeńskiego Belwederu, co nie oznacza, że stały się już historycznymi eksponatami. Jest to wyraz popularnej dziś wystawienniczej mody na interwencje sztuki współczesnej w zabytkowe obiekty, co ma nas prowokować i uwalniać od rutynowego patrzenia.
Rutyna w tym przypadku na pewno nie grozi, bo nowe prace Johnsa, choć z jednej strony sumują jego różne wcześniejsze poszukiwania, to z drugiej zaskakują niewyczerpaną pasją eksperymentowania. A także pokazują, że sztuka tego artysty nie podlega łatwemu zaszufladkowaniu, do jakiego przywykliśmy. Johns w zaprezentowanym cyklu prowadzi dialog zarówno z figuracją, jak i abstrakcją i często okazuje się bliższy Duchampowi niż twórcom pop-artu.
W „Regrets" mało jest motywów charakterystycznych dla jego dzieł. Przywołują je tylko sitodruki z rzędem cyfr . Źródłem inspiracji pozostałych prac jest fotografia, przedstawiająca inną sławę amerykańskiego malarstwa – młodego Luciana Freuda siedzącego z pochyloną głową na skraju łóżku. Jego sylwetka i ekspresyjny gest rąk wyrażają desperację i rozpacz lub poczucie twórczej niemocy. Fotografię tę Johns znalazł w 2012 roku w jednym z aukcyjnych katalogów. Zdjęcie ma znaczącą historię. Zrobił je w 1964 roku fotograf John Deakin na zamówienie Francisa Bacona, który chciał namalować portret Luciana Freuda. Fotografia nosi ślady zniszczeń i zagnieceń, które zainspirowały Johnsa w tym samym stopniu, co wizerunek modela.
Na wystawie fotografię tę oglądamy tylko w reprodukcji, ale dzięki temu łatwiej nam rozpoznać jej elementy w pracach Johnsa, które nieraz na pierwszy rzut oka wydają się zupełnie abstrakcyjne. Najbardziej czytelny pierwowzór odnajdujemy w barwnej akwareli (Bez tytułu) z dodatkiem kredki. Chociaż i tutaj nie ma mowy o dosłowności, bo zdjęcie było przecież czarno-białe.