Można ją oglądać jako niezależną całość lub jako kontekst równoległego pokazu prac Andrzeja Wróblewskiego, bo w prologu do niej zamieszczono także kilka szkiców polskiego twórcy, mówiących o traumie wojny i doświadczeniu śmierci.
- Chcieliśmy konflikty i dylematy, które leżały u podstaw malarstwa i rysunku Andrzeja Wróblewskiego przenieść we współczesność. Spojrzeć z perspektywy artysty, który został wrzucony w sytuację konfliktu i musi się z nią zmierzyć. – tłumaczy Joanna Mytkowska, dyrektorka MSN.
Z kolei Tarek Abou El Fetouh, pochodzący z Kairu, a mieszkający w Brukseli kurator wystawy „Gdyby dwa morza miały się spotkać", ujawnia, że pierwszym impulsem była dla niego sytuacja na Bliskim Wschodzie po wybuchu Arabskiej Wiosny, zapoczątkowanej samospaleniem Mahomeda Bouaziziego w Tunisie w 2010 roku. Ale potem postanowił rozszerzyć perspektywę, bo jak tłumaczy:
- W ciągu ostatnich lat obserwujemy na świecie mnogość protestów w imię sprawiedliwości, reform społecznych, politycznych przemian. W kilku przypadkach owe protesty przerodziły się w społeczne niepokoje i wojny.
Zaprosił więc do udziału w wystawie nie tylko współczesnych artystów z Bliskiego Wschodu, widocznych na arenie międzynarodowej, jak: Doa Aly, Basim Magdy, Ali Cherii, Juman Mann, Ruane Abou-Rahme, Basim Abbas, ale również z Chin, Korei, Singapuru i Ukrainy. Zwraca tym samym uwagę, że zapalna iskra polityczno-społecznych konfliktów wybucha dziś w różnych miejscach świata. Jednocześnie interesuje go sposób, w jaki artyści reagują na te wydarzenia.