Zemdlałem, wtedy deptali po mnie i kopali mnie, w zęby, w głowę. W trakcie tego wszystkiego ocknąłem się. Udało mi się klęknąć, wówczas ściągnęli mi słuchawki z uszu, pytali o etui ładujące. Nie odzywam się. Wciąż mnie kopią i biją. Z twarzy spływa mi krew i pode mną tworzy się kałuża. Szukają tylko w kurtce, a nie w kieszeni dżinsów. Okulary lecą w powietrze, zabierają mi telefon i chcą, bym go otworzył, ale komórka nie rozpoznaje już mojej twarzy – tak brzmi jedna z narracji ofiar napadu. Charakterystyczne dla tego rodzaju przestępczości jest poniżanie i demonstrowanie przewagi wobec napadniętej osoby, „chęć zaszkodzenia, zastraszenie i uwłaczanie", tak jak się to zdarzyło 17-letniemu Kasprowi. Opowiadał on, że grupa wyrostków z przedmiotem przypominającym pistolet kazała mu i kolegom stać twarzą do ściany przez dziesięć minut. Chłopak bał się o swoje życie i myślał, że go zastrzelą. Po napadzie chodził na terapię w ośrodku wsparcia dla młodocianych ofiar przestępstw.