– Wiele agencji przyjmuje mało rentowne kontrakty, byle tylko przetrzymać trudny okres i nie wypaść z rynku – mówi Kajetan Słonina z zarządu Randstad Poland, jednego z największych graczy na polskim rynku pracy tymczasowej. Przyznaje, że I półrocze, zwłaszcza I kwartał, było bardzo trudne, a wiele firm z branży dotknęły kilkudziesięcioprocentowe spadki obrotów.
Widać to zresztą w danych Związku Agencji Pracy Tymczasowej (ZAPT), do których dotarła „Rz”. ZAPT, który zrzesza większość czołowych firm z tej branży (z wyjątkiem Work Service), ocenia, że łączne przychody jego członków spadły w I półroczu o 26 proc., do 395 mln zł.
Choć w II kwartale widać było już pewne oznaki ożywienia i wzrosła liczba pracowników tymczasowych, to przychody wielu agencji nadal spadały.
– Wprawdzie w ostatnich tygodniach widać sezonowe ożywienie w przemyśle spożywczym i poprawę sytuacji w branży motoryzacyjnej, ale porównując rok do roku, jest to tylko częściowa poprawa – ocenia Jeroen van der Weijde, dyrektor zarządzający w Trenkwalder. Przewiduje, że podobnie jak
I półrocze cały ten rok jego agencja zakończy z 15-proc. spadkiem przychodów.