Takie dane opublikował niedawno ośrodek badawczy Ipsos, który od kilku lat prowadzi badania dotyczące postrzegania przez ludzi rozmaitych zjawisk społecznych i ekonomicznych.
W każdym spośród 37 państw, w których Ipsos zadał jesienią ub.r. pytanie dotyczące stopy bezrobocia, respondenci uważali średnio, że jest ona wyższa niż w rzeczywistości. W niektórych krajach – np. w Brazylii i Meksyku – oceniali, że wskaźnik ten jest o niemal 50 pkt proc. wyższy niż faktycznie. W Polsce różnica między postrzeganiem rzeczywistości, a rzeczywistością, jest stosunkowo mała.
Z badań Ipsos wynika również, że choć w ocenie Polaków koniunktura na rynku pracy jest słabsza niż w rzeczywistości, dostrzegają też jej poprawę. W 2014 r., gdy ośrodek badawczy również pytał o stopę bezrobocia, polscy respondenci oceniali ją średnio na 34 proc. (faktycznie wynosiła wtedy według GUS około 12 proc.).
Czytaj także: Niemcy: Bez imigrantów padnie rynek pracy. Ale liczą się talenty
Dlaczego nasze oceny sytuacji na rynku pracy tak bardzo odbiegają od faktów? - Ludzie często nie znają definicji bezrobocia ani sposobu liczenia jego stopy. Stąd przyjmują, że różne osoby niepracujące są bezrobotne, kiedy nie są, np. zaliczają do nich studentów albo osoby bierne zawodowo, a czasem nawet emerytów i rencistów – tłumaczy dr Jan Czarzasty, kierownik Zakładu Socjologii Ekonomicznych w SGH.