Awantura na granicy. „Zastraszające doniesienia o imporcie zboża technicznego”

Rolnicy protestują, bo do Polski wjeżdża zboże z Ukrainy na dziko, bez badań, pod pretekstem, że nie służy do konsumpcji.

Publikacja: 13.12.2022 12:27

Awantura na granicy. „Zastraszające doniesienia o imporcie zboża technicznego”

Foto: Shutterstock

Spadające ceny zbóż utrudniły sytuację rolników, którym zależy na jak najwyższych cenach, by odbić sobie rekordowo wysokie ceny produkcji w tym roku. Jednak ceny na światowych rynkach spadają, a przy wschodniej granicy Polski dodatkowo utrudnia sytuację masowy, jak twierdzą rolnicy, import zboża z Ukrainy. Zaczynają się protesty rolników, którzy boją się o przyszłość.

Temat opisuje portal Farmer, który cytuje słowa Tadeusza Szymańczaka, byłego posła z partii PSL.

Szymańczak twierdzi, że obecne doniesienia o imporcie zboża technicznego są zastraszające. Zboże techniczne to w zasadzie zboże konsumpcyjne lub paszowe, które dzięki nazwie „techniczne” nie podlega kontroli weterynaryjnej na granicy, co przyspiesza procedurę importu.

Czytaj więcej

Białoruś dopuści tranzyt ukraińskiego zboża na eksport z Litwy

– Pytanie, czy zboże importowane z Ukrainy jest kontrolowane na granicy? Czy do młynów trafia zboże techniczne? – pyta Tadeusz Szymańczak, b. poseł z partii PSL.

Analityk rynku zbóż, Mirosław Marciniak, potwierdza na swoim blogu to, o czym na łamach Rzeczpospolitej również wielokrotnie informowaliśmy, że ceny zbóż na świecie mocno spadły i że zaczyna być to problemem dla rolników w Polsce.

– Notowania zbóż i rzepaku na światowych giełdach towarowych wyznaczyły nowe dołki, co nie pozostaje bez wpływu na krajowe ceny – pisze Marciniak na blogu Info Grain. - Dodatkowym czynnikiem wpływającym na krajowy rynek zbożowy jest nadmierny import z Ukrainy. Stąd działania ministerstwa rolnictwa, mające na celu ograniczenie przywozu kukurydzy, pszenicy i rzepaku na teren Polski – pisze Marciniak.

Według analityka, od ubiegłego tygodnia trwają szczegółowe kontrole towaru przekraczającego granicę polsko-ukraińską, a zboża „techniczne” nie będą już mogły wjeżdżać do kraju.

To jednak nie wystarczy rolnikom, którzy już ucierpieli w wyniku nadmiernego importu zbóż z Ukrainy – magazyny w województwie lubelskim są pełne importowanego zboża, ceny niższe niż w innych rejonach Polski, a skupy często nie chcą już przyjmować nowego zboża – alarmuje Lubelska Izba Rolnicza.

Dlatego Tadeusz Szymańczak złożył wniosek do Henryka Kowalczyka, ministra rolnictwa, dotyczący destabilizacji rynków rolnych w związku z importem z Ukrainy i domaga się działań. Treść wniosku cytuje portal Farmer. Były poseł pyta, dlaczego tej sprawie od początku nie przyglądały się polskie organy kontroli. – Gdzie są służby? – pyta b. poseł we wniosku. - Krajowa Administracja Skarbowa, Inspekcja Weterynaryjna i Sanepid, w przypadku zboża konsumpcyjnego, to organy, które odpowiadają za kontrole zboża i innych surowców transportowanych z Ukrainy do Polski. Czy prawdą jest, że w przypadku firm, które podają, że skupują lub przewożą zboże techniczne okazuje się, że mają siedzibę w składzie budowlanym czy w innych miejscach do tego nieprzeznaczonych? Rolnicy borykają się z niskimi cenami kukurydzy, w dodatku wiele skupów nie chce przyjmować ziarna, bo magazyny pełne są ukraińskiego surowca. Cena kukurydzy mokrej w Lubelskiem to obecnie ok. 600-650 zł za tonę, a kukurydza sucha jest w granicach 1000 zł/t takie ceny nie pokrywają kosztów produkcji – pisze poseł.

Czytaj więcej

Andrzej Arendarski: Złe wieści dla sadowników i plantatorów. Kolejne podejście do podatku cukrowego

Rolniczy związkowcy domagają się także wprowadzenia kaucji na importowane zboża, które będzie można odzyskać dopiero po udowodnieniu, że ukraińskie ziarno przejechało przez Polskę w tranzycie.

Tylko czy ograniczenie importu zboża z Ukrainy – dziś – ustabilizuje ceny i zmniejszy napięcie na rynku?

Według Mirosława Marciniaka, ewentualne ograniczenia importu kukurydzy, nawet jeśli by były możliwe, będą o co najmniej kilka miesięcy spóźnione, bo to zboże wjeżdża do Polski nieprzerwanie od wybuchu wojny w lutym 2022 r., nawet gdy ceny mokrej kukurydzy w żniwa osiągały rekordowe poziomy. Od lutego do kraju wjechało ok. 1.8 mln ton ziarna zza wschodniej granicy, a od lipca, czyli od początku nowego sezonu - ponad jeden milion ton „zasiliło krajowy bilans kukurydzy” – pisze InfoGrain.

Napięcia i zaniżane ceny zbóż, pszenicy i kukurydzy, mają dwie przyczyny – po pierwsze, olbrzymie nadwyżki na ryku, wynikające z ponadnormatywnego import ale także - wysokich zbiorów w Polsce, które znacząco przewyższają krajowe zapotrzebowanie, pisze Marciniak.

Na to nakłada się – wyhamowanie eksportu zboża z Polski. A ponieważ świetne zbiory były w całym naszym regionie Europy, to, jak jest spora konkurencja na rynku. O tym mówił na naszych łamach analityk banku ING. - W tym roku w naszym regionie, w Polsce i krajach ościenny, w Niemczech, Czechach, na Słowacji, Litwie, Łotwie, jest dużo więcej pszenicy niż przed sezonem. Jeśli eksport się utrzyma, to będzie działało stabilizująco, ale jeśli eksport się zatrzyma, to ta masa pszenicy w regionie będzie decydować o silnej presji na ceny – mówił Waldemar Raczkiewicz z ING, komentując spadające na świecie ceny surowców rolnych.

Wreszcie, polskie zboże jest drogie, więc budzi mniejsze zainteresowanie. I to jest powód gorszego eksportu, a nie brak dostępu do portów, bo wg InfoGrain, od września nasze zdolności przeładunkowe w portach są wykorzystywane w 60-70 proc.

Warto tu dodać, o czym już pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”, że na ceny pszenicy w Polsce wpływają też, i to mocno, wahania na rynku walutowym, zwłaszcza dolara – bo w nim są rozliczane transakcje na rynku międzynarodowym, oraz euro – ze względu na sprzedaż do Niemiec.

Spadające ceny zbóż utrudniły sytuację rolników, którym zależy na jak najwyższych cenach, by odbić sobie rekordowo wysokie ceny produkcji w tym roku. Jednak ceny na światowych rynkach spadają, a przy wschodniej granicy Polski dodatkowo utrudnia sytuację masowy, jak twierdzą rolnicy, import zboża z Ukrainy. Zaczynają się protesty rolników, którzy boją się o przyszłość.

Temat opisuje portal Farmer, który cytuje słowa Tadeusza Szymańczaka, byłego posła z partii PSL.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rolnictwo
Polska wspomaga wojenną kasę Rosji importując nawozy. Najwięcej w UE
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Rolnictwo
Węgry ograniczą import produktów rolnych z Ukrainy. Rosja zadowolona
Rolnictwo
Największy producent wina Rosji w mackach Kremla. Parodia w sądzie
Rolnictwo
Przybywa zboża z Rosji w Europie. Dojrzewa pomysł na cła
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Rolnictwo
Putin zawłaszcza jeden z największych agroholdingów w Rosji. To biznes z USA