Nigdy nie było problemu z docenieniem wielkiego przedsięwzięcia w zakresie sztuki operowej, choć brakowało zawsze na to prawdziwych pieniędzy, ceniono film, choć barier w tej dziedzinie, i to różnych, było ponad miarę, ale już np. młoda plastyka, twórczość w Internecie, nowe formy grafiki komputerowej, fotografia czy nawet moda pozostawały poza wszelkim obszarem aktywnego wsparcia czy choćby solidnego zainteresowania. Martwi mnie także wyłącznie spektakularność i brak efektywności w walce o ochronę praw autorskich. To ewidentny brak szacunku dla ochrony praw twórców, w tym także tych, którzy na rynku chcą zaistnieć, ale się boją kolosalnych strat wynikających z nielegalnej dystrybucji kopii, nielegalnych nagrań etc. Ale też z zupełnie innej beczki: bez problemu podjęto walkę o trzecią godzinę WF, lecz w tym samym czasie wyrugowano w całości edukację kulturalną! I to z wszelkich dziedzin, plastycznej, muzycznej, teatralnej...
Chce ją pan przywrócić?
Nie tyle przywrócić, ile sprawić, by w szkołach zaczęto spoglądać na edukację teatralną, filmową, muzyczną czy plastyczną przynajmniej tak przyjaźnie jak na nauczanie języka angielskiego.
Tyle że to wymaga zmiany filozofii polskiej edukacji, która obecnie jest czysto utylitarna, skupia się na tym, co przydać się może w dalszej karierze zawodowej.
Oczywiście, ale trzeba pamiętać, że edukacja artystyczna ma również wymiar utylitarny. Człowiek niewykształcony w dziedzinie artystycznej nie posiada pewnych umiejętności. Nie tylko zresztą zawodowych, ale także związanych z czasem wolnym. Brak umiejętności jego spędzania to jeden z największych problemów współczesności. Tyjemy, głupiejemy, nudzimy się – a wszystko dlatego, że nie nauczono nas metod wykorzystywania wolnego czasu.
Oglądał pan „Katyń” Andrzeja Wajdy?