[b]Rz: Kiedy w 1990 roku wrócili do kraju rodzice, i pan, urodzony w Londynie, także przeprowadził się do Polski, myślał pan o tym, że będzie zajmował się muzeum swojego dziadka Józefa Piłsudskiego? [/b]
[b]Krzysztof Jaraczewski:[/b] Dla moich rodziców i dla mnie było jasne, że zamieszkamy w Polsce, kiedy tylko będzie ona mogła decydować, przynajmniej w dużej mierze, o sobie. Miałem przekonanie, że muszę wnieść swój wkład w budowę nowej Polski. Zacząłem pracę na Politechnice Warszawskiej, wykładałem na wydziale architektury. Jestem architektem z wykształcenia i pasji. Kiedy się jednak okazało, że państwo polskie nie podjęło sprawy muzeum Józefa Piłsudskiego, postanowiłem zrezygnować z pracy na uczelni, by zająć się, jako prezes Fundacji Rodziny Józefa Piłsudskiego, krok po kroku, doprowadzeniem do powstania takiego muzeum.
Liczyłem, że potrwa to cztery lata, a potem wrócę na politechnikę. Stało się inaczej. Wreszcie w zeszłym roku, po powołaniu przez Fundację i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nowej publicznej instytucji kulturalnej pod nazwą Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku podjąłem decyzję, że muszę się w 100 procentach zaangażować, gdyż bałem się, że jeśli tego nie zrobię, muzeum nie powstanie.
[b]Będzie ono w Sulejówku. Do 1939 r. Muzeum Józefa Piłsudskiego mieściło się w Belwederze. Czy nie byłoby to najlepsze miejsce na jego siedzibę? [/b]
Na początku lat 90. rozpatrywana była możliwość stworzenia muzeum w Belwederze. Za prezydentury Lecha Wałęsy zrobiona została tam wystawa poświęcona Marszałkowi, istnieje zresztą do dziś, ale jest trudno dostępna. Wydawało się, że będzie ona zalążkiem muzeum. Później, około roku 2000 przeprowadzono w Belwederze duży remont. Niestety, znikły ostatnie ślady po Piłsudskim, zmieniono wtedy wygląd pokoju, w którym zmarł, i ostatecznie przerobiono pokój na piętrze, w którym w sierpniu 1920 r. Piłsudski podejmował decydujące decyzje związane ze zwycięską Bitwą Warszawską. Istotne elementy o znaczeniu historycznym II Rzeczypospolitej zostały bezpowrotnie stracone. Wielka szkoda!