Wyczuwam w takim podejściu protekcjonalizm czy rodzaj fałszywej łaskawości: „nie lubię cię, czy jesteś mi obojętny, ale cię toleruję”. Myślę, że osoby z niepełnosprawnościami oczekują od nas nie tolerancji, ale akceptacji, a przynajmniej szacunku dla ich godności i przysługujących im praw człowieka.
Na szczęście w naszym kręgu kulturowym coraz powszechniej akceptowane jest stwierdzenie, że osoby niepełnosprawne są pełnoprawnymi obywatelami swoich społeczności, a więc mają prawo do uczestnictwa w życiu społecznym na równi ze wszystkimi innymi ludźmi. Mówią o tym liczne dokumenty międzynarodowe, których ukoronowaniem jest ONZ-owska Konwencja o Prawach Osób Niepełnosprawnych, ustanowiona w roku 2006 i ratyfikowana już przez 95 państw. Jednak Polska ciągle jeszcze – co symptomatyczne – nie ratyfikowała tej Konwencji, a nawet nie podpisała protokołu fakultatywnego. Nie ratyfikowała także Konwencji Bioetycznej Rady Europy ani protokołu 12 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka zakazującego dyskryminacji, nie przystąpiła także do Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej. Co więcej, nie wdrożyliśmy jeszcze unijnych dyrektyw w zakresie równego traktowania, a przygotowywana aktualnie naprędce ustawa jest skandalem prawnym, dyskryminującym osoby niepełnosprawne w dostępie do służby zdrowia, dóbr i usług (zob. Gazeta Wyborcza nr 259, 7077 z dnia 5 listopada 2010).
Rozziew między ustawodawstwem unijnym i światowym w zakresie traktowania osób niepełnosprawnych a polskimi zapisami legislacyjnymi – zawartymi w takich oficjalnych dokumentach, jak Konstytucja RP, Karta Praw Osób Niepełnosprawnych, Ustawa o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych, czy szczegółowe akty prawne regulujące w sposób chaotyczny, a nie systemowy sytuację tych osób – jest więc ogromny. Ogólne zapisy mówiące o prawie osób niepełnosprawnych do niezależnego i aktywnego życia w społeczeństwie wolnym od dyskryminacji i tendencji segregacyjnych nie mają przełożenia ani na rozwiązania systemowe, autentycznie wspierające te osoby w sferze realnych warunków bytowych i społecznych, ani na sferę świadomości i postaw społecznych wobec niepełnosprawności i samych osób niepełnosprawnych. Traktując warunki te i postawy jako twarde i miękkie wskaźniki tolerancji wobec tych osób, chciałabym przedstawić krótką analizę tych zjawisk w Polsce i na świecie, koncentrując się głównie na sytuacji ludzi, wobec których polska (i nie tylko polska) tolerancja ma na swym koncie największe uchybienia, a mianowicie ludzi z niepełnosprawnością intelektualną – najsilniej dyskryminowanych wśród wszystkich grup osób niepełnosprawnych.
Zacznijmy od spraw związanych z edukacją, od której w ogromnej mierze zależy pozycja społeczno-ekonomiczna i sytuacja życiowa tych osób w społeczeństwie. Odsetek osób niepełnosprawnych intelektualnie z wykształceniem co najwyżej podstawowym przekracza 80% – gdy tymczasem w zbiorowości wszystkich osób niepełnosprawnych odsetek ten wynosił ok. 60%, a w całej populacji Polaków – nie więcej niż około 40%. System kształcenia dzieci z niepełnosprawnością intelektualną w Polsce ma nadal charakter wyraźnie segregacyjny – wbrew tendencjom światowym promującym edukację włączającą. Wprawdzie liczba dzieci niepełnosprawnych uczących się w szkołach zwykłych i integracyjnych stopnia podstawowego wzrosła w ostatnich latach, jednak na poziomie gimnazjalnym i średnim ciągle jeszcze większość dzieci uczy się w szkołach specjalnych. Niechlubną praktyką polskiego szkolnictwa jest skazywanie dziesiątków tysięcy dzieci niepełnosprawnych na indywidualne nauczanie domowe – izolujące je od rówieśników i normalnego życia szkolnego.
[wyimek][b][link=http://polskatolerancja.tezeusz.pl]Więcej tekstów na polskatolerancja.tezeusz.pl[/link][/b][/wyimek]