Rola komentatora, jak widać, przypadła do gustu Włodzimierzowi Cimoszewiczowi. To skrytykuje Grzegorza Napieralskiego, to odmówi premierowi Tuskowki, to wreszcie na łamach „Super Expressu” podsumowuje wizytę Baracka Obamy w Polsce. Co go najbardziej zdziwiło?
Obserwuję od dawna amerykańską scenę polityczną i zwróciłem uwagę na Baracka Obamę i jego liczne talenty już kilkanaście lat temu. Dlatego, paradoksalnie, nic mnie nie zaskoczyło in plus. Natomiast brak otwartego spotkania lub wystąpienia przed polskim parlamentem, to był bardzo poważny błąd. W ten sposób wizyta stała się salonowo-gabinetowa. Puste ulice Warszawy to zaskoczenie. Nie myślę, by sygnalizowane wcześniej środki bezpieczeństwa aż tak zniechęciły ludzi. Wydaje mi się, że to sygnał ogromnej zmiany zachodzącej w naszym społeczeństwie i jego stosunku do USA.
Jednak, jak się okazuje, nie to najbardziej zaskoczyło senatora Cimoszewicza.
Kaczyński zrobił to, co cywilizowany człowiek powinien zrobić. Powszechne zaskoczenie jest mimowolnym komentarzem do tego, co ludzie o nim myślą. Decyzja Lecha Wałęsy, nawet jeśli sprowokowana czyjąś bezmyślnością, była błędna. Powinien spotkać się z Barackiem Obamą. Jego zachowanie musi być odczytane jako lekceważące tego nie tylko ważnego, ale też wybitnego polityka.
Jesteśmy pod sporym wrażeniem talentu dyplomatycznego Włodzimierza Cimoszewicza. Nie tylko zakwestionował wysiłki rządu Donalda Tuska, ale zestawił Jarosława Kaczyńskiego z Lechem Wałęsą, sugerując na dodatek, że ten drugi zachował się jak "człowiek niecywilizowany". Co ekspert, to ekspert.