Problemy z A2 z pewnością ściągną gromy na głowę ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka i szefów GDDKiA. Ale najgorsze by było, gdyby premier Donald Tusk uległ teraz pokusie szukania kozła ofiarnego i odwołał Grabarczyka oraz kierownictwo GDDKiA. Mogłoby to wywołać lawinę roszczeń od tych firm, które chciałby wykorzystać wymianę ekipy odpowiedzialnej za budowę dróg, aby zrobić własny interes. To sparaliżowałoby budowę dróg.
Jak rozumiemy, według autora paraliżu na budowach Euro 2012 nie ma. Ponad 600 mln złotych też nie ma znaczenia? Może powinnismy przeprosić Cezarego Grabarczyka za całe zamieszanie? Doprawdy, paraliż postępowy i kobiece trafia głowy. Czy nie w podobnym tonie pisała prasa w PRL o kłopotach PZPR?