Reklama

Stadion Gdański w proszku, a wiceprezydent jedzie na urlop

Zapewne kiedyś powstanie monografia "E-jak Eurokompromitacja 2012". Obszerny rozdział tej publikacji powinien być poświęcony bezmyślności urzędników

Publikacja: 08.07.2011 15:44

Stadion Gdański w proszku, a wiceprezydent jedzie na urlop

Foto: W Sieci Opinii

Gdy nie wiadomo, co się psuje przed Euro 2012, śmiało można zaryzykować trzy główne tematy: stadiony, autostrady, reprezentacja. W dowolnej konfigujacji. Jednak głównym czynnikiem hamulcowym nie tylko ME w piłce nożnej, jest aparat niekompetentnych urzędników każdego szczebla. Tym razem popisem "luzackiego" podejścia do budowy stadionu wykazał się wiceprezydent Gdańska Andrzej Bojanowski.


Stadion w Letnicy miał być gotowy w zeszłym roku. Nie był. W czerwcu miał odbyć się na PGE Arenie wielki mecz otwarcia. Odbył się w Warszawie. Pod koniec czerwca zaplanowano na stadionie festyn. Nic z tego. Do 1 lipca stadion gotowy miał być już na sto procent. Nie jest. Straż pożarna dopatrzyła się mnóstwa poważnych usterek, zagrażających życiu kibiców. Trwa tam właśnie kolejna kontrola, telefony się grzeją, urzędnicy spotykają się z budowlańcami i nikt już chyba nie wierzy, że kolejne terminy (rozpoczęcie przez Lechię sezonu piłkarskiego i mecz międzypaństwowy z Niemcami) są bezpieczne.

Za budowę stadionu w magistracie odpowiada Andrzej Bojanowski. Jest on także przewodniczącym rady nadzorczej BIEG 2012, a więc spółki, która prowadzi inwestycję. W obu miejscach pracy kasuje gigantyczne pieniądze. Gdzie powinien być w najbardziej gorącym okresie? To jasne – w pracy, od rana do nocy. Powinien, ale nie jest.


Reklama
Reklama

– Wiceprezydent Bojanowski od 4 do 17 lipca przebywa na urlopie wypoczynkowym. Był on zaplanowany już w grudniu

– mówi Magdalena Kuczyńska  z gdańskiego magistratu.



Nie ma co bić piany, wiceprezydent Gdańska jest tylko drobnym trybikiem w wielkiej machinie "Euro sukcesu 2012" Platformy. My wierzymy, że wszystko będzie zapięte na ostatni guzik. Skoro sam minister Grabarczyk i Donald Tusk obiecali, jakże mogłoby być inaczej.

 

Gdy nie wiadomo, co się psuje przed Euro 2012, śmiało można zaryzykować trzy główne tematy: stadiony, autostrady, reprezentacja. W dowolnej konfigujacji. Jednak głównym czynnikiem hamulcowym nie tylko ME w piłce nożnej, jest aparat niekompetentnych urzędników każdego szczebla. Tym razem popisem "luzackiego" podejścia do budowy stadionu wykazał się wiceprezydent Gdańska Andrzej Bojanowski.

Stadion w Letnicy miał być gotowy w zeszłym roku. Nie był. W czerwcu miał odbyć się na PGE Arenie wielki mecz otwarcia. Odbył się w Warszawie. Pod koniec czerwca zaplanowano na stadionie festyn. Nic z tego. Do 1 lipca stadion gotowy miał być już na sto procent. Nie jest. Straż pożarna dopatrzyła się mnóstwa poważnych usterek, zagrażających życiu kibiców. Trwa tam właśnie kolejna kontrola, telefony się grzeją, urzędnicy spotykają się z budowlańcami i nikt już chyba nie wierzy, że kolejne terminy (rozpoczęcie przez Lechię sezonu piłkarskiego i mecz międzypaństwowy z Niemcami) są bezpieczne.

Reklama
Publicystyka
Estera Flieger: Co jeśli absolutyzujemy polaryzację?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Władimir Putin przeprasza króla Kaukazu
Publicystyka
Estera Flieger: Nie straszmy wojną, ale też nie lekceważmy sytuacji
Publicystyka
Marek Kozubal: Sabotaże i ataki. Skąd to wzmożenie działań rosyjskich służb i co planuje Putin?
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Donald Trump chce, by armia USA podjęła walkę z woke na ulicach miast?
Reklama
Reklama