Oto Marek Migalski, popełniający w rozpaczy coraz mocniejsze i coraz mniej kulturalne wpisy na blogu, postanowił obryzgać błotem szefa kampanii PiS – Tomasza Porębę. Nie wiem, czy Poręba zrobił mu krzywdę zawodowo czy prywatnie, ale Migalski hamulców nie używa. Pisze: „Tomasz Poręba, smakujący z ukontentowaniem nazywanie go przez posłanki PiS „ciachem”, został szefem sztabu wyborczego tej partii. Od początku twierdziłem, że oznacza to, iż kampania PiS będzie taka, jak on – poprawna, bezbarwna, banalna i nudna. (...) Nie mogło być inaczej – Poręba bowiem, jako całkowity „nounejm” i osoba bez żadnego autorytetu w PiS, nie jest w stanie zapanować nad materią trochę bardziej skomplikowaną, niźli donoszenie na kolegów”.
Poręba poczuł się urażony. Żąda od Migalskiego oświadczenia o takiej treści: „Przepraszam za bezprawne naruszenie dobrego imienia oraz godności osobistej Pana Tomasza Poręby. Sugerowanie przeze mnie, że Pan Poseł Tomasz Poręba donosił na partyjnych kolegów, było bezprawne i bezpodstawne. Wyrażam głębokie ubolewanie, że naruszyłem bezprawnie dobra osobiste”. Żądanie to rozsierdziło Migalskiego tak bardzo, że nie zauważył nawet jak z butów zaczął mu wyłazić cynizm. Pisze w odpowiedzi: „Tomku, porembo jedna, czy ty oszalałeś? Czy naprawdę chcesz, żeby w czasie kampanii wyborczej jednym z jej tematów był proces, w którym będziemy dociekać, czy donosiłeś na kolegów czy też nie?! Czy naprawdę masz mało kłopotów? Nie czujesz zupełnie o co chodzi w polityce i co to są media? Od czasu, kiedy zostałeś szefem sztabu wyborczego, PiS jest w stałej defensywie, nic wam nie wychodzi, wciąż się tłumaczycie z problemów, których nie jesteś w stanie rozwiązać, a które czasami sam stwarzasz (...). Wiedziałem, że to dla ciebie na wysokie progi, żeby prowadzić kampanię największej partii opozycyjnej. Ale myślałem, że masz choć trochę oleju w głowie. Rozumiem, że zakręciło ci się w głowie, sodówka uderzyła, ego podskoczyło. Ale musisz wiedzieć, że jak się zaczyna grę na pierwszej linii frontu, to czasami można dostać odłamkiem”.