Od dawna powtarzałem, że paliwo antypisowskie się wypala. Straszenie powrotem Kaczyńskiego do władzy przestaje działać. Chodząc ze swymi materiałami wyborczymi po ulicach Krakowa, Olkusza czy Miechowa, doświadczam, że część naszych wyborców z roku 2007 odwraca się do nas plecami. Na ogół nie przerzucają poparcia na inną partię, z wyjątkiem części młodzieży, która skłonna jest poprzeć Palikota. Rozczarowani wyborcy PO odchodzą w absencję. Cały wysiłek kandydatów i sympatyków Platformy musi skupić się na zmobilizowaniu tych, którzy 9 października chcą zostać w domu.

PiS-owi nie przybywa zwolenników, tylko zmniejszająca się frekwencja powoduje, że ta sama liczba daje procentowo wyższy wynik. Kaczyński konsoliduje wokół siebie twardy elektorat. Pytanie, czy jego obóz przetrwa kolejną porażkę. Kiedyś sądziłem, że nie. Dzisiaj widzę wśród zwolenników PiS-u nadzieję nie na zwycięstwo w najbliższych wyborach, ale na szybkie wybory przedterminowe. Ta nadzieja będzie ich spajać.

Paliwo się kończy i to dwa tygodnie przed wyborami. Pytanie, czy Platforma będzie w stanie pociągnąć na samych oparach...