Zwłaszcza kiedy sobie człowiek przypomni kilka faktów. Gdyby Komorowski nie przestał polować na Palikota i inne głuszce, wcześniej ujawnił „bul w nadzieji" albo w porę nie sprowadził konkurenta na ziemię krótkim: „Radku, wyluzuj", mielibyśmy najśmieszniejszego fredrowskiego bohatera za prezydenta.
Został szefem dyplomacji, dobre i to. Kiedyś prawie w pojedynkę rozbił Sowietów w Afganistanie, potem otworzył na posesji „Strefę zdekomunizowaną", a po przejściu na drugą stronę politycznej barykady wzywał swoich nowych kolegów, by jego starych kolegów „dorżnęli".
Obecnie rozwija skrzydła. Nie sposób wymienić wszystkich komediowych wypowiedzi Radka Sikorskiego, w realu i w Internecie, o Lechu Kaczyńskim, wraku tupolewa, bezpieczeństwie w Egipcie i dyktaturze w Syrii, Katyniu, którego nie można nazywać ludobójstwem, Powstaniu Warszawskim. W rozbawianiu opinii publicznej doszedł do takiej perfekcji, że potrafi nie panować już nie tylko nad palcami na klawiaturze, ale także własnymi emocjami.
W Białymstoku wystarczyło kilkudziesięciu skandujących kibiców, by raz-dwa wszedł w rolę i dawaj rozśmieszać gapiów na ulicy, telewidzów, internautów. Gestykulował do manifestujących, prowokował, wysyłał im całusy, wołał, że są „słabi", a potem ruszył rozdawać ulotki i głosić nowinę, że „po 9 października w Polsce mogą rządzić panowie z łysymi pałami". Przedostatni upust nerwom dał podczas wydzwaniania do kolegów, by „rozpropagowali" całe zdarzenie. Ostatni, a jakże, na Twitterze.
Wiem, co powiedzą eksperci od ratowania wizerunku partii rządzącej. Nic nie powiedzą, nie ma tematu. Ale wyobraźcie sobie państwo Baracka Obamę, jak prowokuje antyglobalistów: „Słabi jesteście!", i pokazuje, że chce jeszcze. Albo Władimira Putina pokazującego palcem ludzi skandujących przeciw niemu i nazywającego ich „łysymi pałami"? Jakże mizernie prezentują się na tle naszego bohatera.