Zgłoszę swoją kandydaturę na konwencji 10 grudnia. Miller powiedział, że go to stanowisko nie interesuje. Napieralski ustępuje, Olejniczak i Kalisz mówią "nie". Więc nie czekam.
Zapytany, czy jego zgłoszenie nie jest happeningiem, mówi:
Żadnych harców. Mam się za poważnego człowieka. SLD jest w ciężkiej sytuacji, trudniejszej niż na początku lat 90. Skoro wielu polityków twierdzi, że się nie widzi na czele partii, to świadczy o tym, jak jesteśmy przetrzebieni kadrowo. (…) SLD udowodniło, że jest genialnym ojcobójcą, jeśli chodzi o wykańczanie swoich przewodniczących.
Hebda zapowiada:
Nie jestem człowiekiem Kwaśniewskiego, Millera, Olejniczaka czy Napieralskiego. Nie wystawia mnie żadna spółdzielnia. Znam wielu posłów i działaczy w przeróżnych miejscach w Polsce. Jest z kim pracować. Denerwuje mnie, że rozmawiamy o zmianach kierownictwa i nie pojawiają się kandydaci na szefa. Wszyscy uciekają. Mam swoją wizję.