Nie ułatwiajmy życia bandytom

Zakaz zasłaniania twarzy? Wszyscy są "za" - premier, prezydent i PiS. Dlaczego zatem kamienie wciąż latają nam nad głowami?

Publikacja: 12.11.2011 15:00

Nie ułatwiajmy życia bandytom

Foto: W Sieci Opinii

 

Już zamknięcie stadionów zgodnie z zasadą zbiorowej odpowiedzialności rodzin z dziećmi oraz szalikowych bandytów pokazało, że władza ma dziś w Polsce niebywały problem z odróżnieniem kibica od zadymiarza lub kandydata na zadymiarza. A ponieważ ostatnie zajścia w Warszawie przekonują, że bandytyzm coraz częściej rozlewa się na polskie ulice i place, których nie da się zamknąć jak stadionów, spieszę z podpowiedziami. Kibic nie zasłania twarzy chustą, szalikiem lub kominiarką. Nie wstydzi się własnej buźki, bo nie ma na niej wypisane: „Jestem tępy i jedyne, co potrafię, to walić po mordzie, jeśli jestem w grupie, i dawać dyla, jeśli jestem chwilowo bez grupy”. Podobnie sprawa ma się z manifestacjami ulicznymi, podczas których zakapturzeni chłopcy skrywają swojej zakazane oblicza przecież nie z powodu trądzika.

 

Ostatecznie mogę zrozumieć, że ze strachu chce pozostać incognito taki, dajmy na to, niemiecki antyfaszysta, który o faszyzmie wie tyle, że powstał w Polsce, dotknął przede wszystkim dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i zakończył się wielką porażką polskich faszystów w Warszawie w 1944 roku. Mogę zrozumieć, że jego lepiej zorientowany w historii kolega chce zasłonić na polskiej ulicy buzię ze wstydu za działalność dziadka Helmuta czy prababci Helgi. Przyjechał na zaproszenie lewaków spod znaku czerwonego prostokąta w logo i każą mu bić na polskich ulicach ludzi z polskimi flagami. Jestem gotów, powtórzę, zrozumieć, że taki „dojczeboy” nie chce po prostu epatować przechodniów tym, co los mu umieścił na korpusie z krótką szyją. Ale zadymiarz made in Poland? Wydaje się oczywiste, że zasłania twarz, bo wie, że udaje się na miejsce zbiórki, meczu, manifestacji, kontrmanifestacji - w celach przestępczych. Zasłania, bo chce łamać prawo, ławki, ławeczki, znaki drogowe, wreszcie kości znienawidzonych przez siebie osób. Mam wrażenie, że lepiej byłoby, gdybyśmy mu to nieco utrudnili.

 

A teraz niespodzianka – nie ja pierwszy wpadłem na to, że zakaz zasłaniania twarzy, zwłaszcza w miejscach za grube pieniądze monitorowanych, znacznie ograniczyłby „odwagę” bejsbolowych półgłówków. Do identycznego wniosku doszedł już w maju tego roku premier Donald Tusk. 4 maja 2011 roku zapowiedział:Jest wniosek legislacyjny, aby samo zasłanianie twarzy podczas imprez masowych było traktowane jako przestępstwo”. Kilka dni później powtórzył to prokurator generalny Andrzej Seremet, twierdząc, że „taki krok przyczyni się do identyfikacji osób, które naruszają prawo o imprezach masowych”. Tego samego dnia PiS zadeklarowało, że chce, aby na wszystkich stadionach zaczął obowiązywać zakaz zakrywania twarzy i że partia ta ma nawet „gotowy projekt, który lada dzień trafi do Sejmu”.

 

 

Minęło pół roku. 11 listopada 2011 roku, po dramatycznych wydarzeniach w Warszawie z udziałem niemieckich i polskich bandytów, zasłanianie twarzy skrytykował prezydent Bronisław Komorowski. Dzisiaj premier Tusk powtórzył swoje słowa z maja. Za chwilę prawdopodobnie znowu odezwie się Seremet, zaraz potem PiS, SLD, PSL, PJN i wszyscy święci. A kamienie nadal będą latać nad głowami przechodniów. Świetną okazją, by przestępcy w kominiarkach ponownie pokazali, co potrafią, stanie się transmitowany przez pół świata mecz otwarcia Euro 2012 w Warszawie. Coraz więcej wskazuje na to, że będzie to przede wszystkim uliczno-stadionowe spotkanie bandytów z policją, zakończone zwycięstwem tych pierwszych. Rzecz jasna, już w kilka godzin później wspólne oświadczenie w kwestii projektu ustawy o zakazie zasłaniania twarzy na imprezach masowych wydadzą premier, prezydent i opozycja. Koszty remontów pokryje społeczeństwo.

Już zamknięcie stadionów zgodnie z zasadą zbiorowej odpowiedzialności rodzin z dziećmi oraz szalikowych bandytów pokazało, że władza ma dziś w Polsce niebywały problem z odróżnieniem kibica od zadymiarza lub kandydata na zadymiarza. A ponieważ ostatnie zajścia w Warszawie przekonują, że bandytyzm coraz częściej rozlewa się na polskie ulice i place, których nie da się zamknąć jak stadionów, spieszę z podpowiedziami. Kibic nie zasłania twarzy chustą, szalikiem lub kominiarką. Nie wstydzi się własnej buźki, bo nie ma na niej wypisane: „Jestem tępy i jedyne, co potrafię, to walić po mordzie, jeśli jestem w grupie, i dawać dyla, jeśli jestem chwilowo bez grupy”. Podobnie sprawa ma się z manifestacjami ulicznymi, podczas których zakapturzeni chłopcy skrywają swojej zakazane oblicza przecież nie z powodu trądzika.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości