Reklama
Rozwiń

Niebywały skandal wokół śledztwa smoleńskiego

Edmund Klich nagrywał potajemnie Bogdana Klicha podczas pierwszych rozmów o katastrofy smoleńskiej. Twierdzi, że nagranie zrealizował „na własne potrzeby”. Ale potem wnioski członków jego komisji uległy gwałtownej "ewolucji"

Publikacja: 13.12.2011 11:59

Niebywały skandal wokół śledztwa smoleńskiego

Foto: W Sieci Opinii

Na portalu niezalezna.pl czytamy o „szokujących faktach”, które poznała „Gazeta Polska”:

Dzięki nagraniu poufnej rozmowy odbytej kilkanaście dni po katastrofie między ministrem i Edmundem Klichem. Klich – wówczas polski akredytowany przy rosyjskim MAK, który badał okoliczności katastrofy Tu-154 – przyznał „GP”, że dokonał nagrania „na własne potrzeby”.

Treść zapisu szokuje, bo jest namacalnym dowodem, że rząd polski od początku miał dowody rosyjskiej winy za tragedię smoleńską, ale postanowił je ukryć. Miał niewiele do powiedzenia w sprawie śledztwa – i to na własne życzenie.

Serwis przedstawia też fragment nagrania:

– Skąd ta wiedza? – pyta Bogdan Klich. – Mianowicie, że to rosyjska. Znaczy nie zaskoczyła ta teza, ale zaskoczył fakt sformułowania na tak wczesnym etapie tej tezy, tam pan to wyboldował (pogrubił – przyp. red.) tłustym drukiem, że odpowiedzialna jest strona rosyjska.
Edmund Klich: Że jest odpowiedzialna strona rosyjska?
B.K.: Ze względu na to, że nie zamknęła lotniska, tak.
E.K.: Być może to jest, że to jest… Oj, to chyba coś… Jeśli to jest mój meldunek, to ja tutaj… chyba tak nie… to chyba…
B.K.: Pan stawia taką tezę, że były to warunki poniżej minimalnych lotniska, które wynoszą widzialność najmniejsza tysiąc, podstawa sto, i wtedy lotnisko powinno być zamknięte dla ruchu lotniczego. A, to jest dokładnie to.
E.K.: Tak, już wiem, już wiem. Bazowałem na tym, że w naszych warunkach, polskich, my byśmy to zamknęli, bo my mamy takie procedury, prawda, że byłoby zamknięte. Natomiast, to było... godzina 15, to było na wczesnym jeszcze etapie…
B.K.: To jest dla nas zaskakujące (…) Ten dokument nie ma statusu prawnie żadnego. Dokumenty, które nie mają prawnie wiążącego statusu, zawsze mogą gdzieś wypłynąć. W związku z tym sformułowanie przez przewodniczącego komisji takiej tezy na tym etapie (…) jest sprawą… no, kłopotliwą.
E.K.: Yhm, rzeczywiście. Ale ja bazowałem… Może tak: ta teza wynikła głównie z oceny sytuacji przez pana meteorologa. (…) Myśmy dyskutowali, że według naszych procedur powinno być zamknięte. Bazowaliśmy na naszej wiedzy. (…) Bo myśmy ten wątek bardzo mocno drążyli. (…)
B.K.: Wróćmy do pytania, bo ono dla mnie jest bardzo ważne. Czy to jest kompilacja różnych wypowiedzi?
E.K.: To są nasze wnioski z tych pierwszych... To jest właściwie wniosek, bym powiedział, głównie pana Mirosława Milanowskiego, meteorologa. Taka ocena.
B.K.: To dosyć marna podstawa do formułowania takich wniosków. (…)
E.K.: To jest dokładnie relacja pana Milanowskiego, którą złożył na podstawie udziału w przesłuchaniach z prokuraturą. Na sto procent już teraz wiem. (…).

W rozmowie z dziennikarką „Gazety Polskiej” Edmund Klich mówił:

Brałem udział w tej rozmowie, miałem pełne prawo nagrywać. Powinna pani wskazać, kto to ujawnił, bo to jest naganne.

Ja się z nikim nie dzielę nagraniami, które są moimi prywatnymi nagraniami.

W jakim celu Edmund Klich nagrywał ministra i szefa Sztabu Generalnego? I na czyje polecenie? A jeśli Klich się nagraniami nie dzielił, to skąd wyszedł przeciek? Mamy nadzieję, że premier Donald Tusk odniesie do tej skandalicznej sprawy. I wyjaśni, jak doszło do tego, że pierwsze raporty Edmunda Klicha uległy potem poważnej "ewolucji".

Na portalu niezalezna.pl czytamy o „szokujących faktach”, które poznała „Gazeta Polska”:

Dzięki nagraniu poufnej rozmowy odbytej kilkanaście dni po katastrofie między ministrem i Edmundem Klichem. Klich – wówczas polski akredytowany przy rosyjskim MAK, który badał okoliczności katastrofy Tu-154 – przyznał „GP”, że dokonał nagrania „na własne potrzeby”.

Treść zapisu szokuje, bo jest namacalnym dowodem, że rząd polski od początku miał dowody rosyjskiej winy za tragedię smoleńską, ale postanowił je ukryć. Miał niewiele do powiedzenia w sprawie śledztwa – i to na własne życzenie.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rząd Tuska prosi się o polityczny Ku Klux Klan i samozwańcze rasistowskie ZOMO