Minister dopiero rozpoczął swoją pracę. Ustawa, która jest powodem protestu, była znana lekarzom od marca, konsultowano ją z nimi. Było zatem parę miesięcy, aby ewentualnie zgłosić swoje uwagi. Mam wrażenie, że lekarze wykorzystali lekkie uchylenie się drzwi - z uwagi na termin ogłoszenia leków refundowanych, kiedy koncerny farmaceutyczne rozpoczęły szum medialny.
Lekarze w tym momencie dorzucili swoje trzy grosze. To aptekarze mają kontrakty z NFZ i ponoszą ryzyko finansowe. Środowisko lekarskie po prostu wykorzystuje swoją siłę - dialog to rozmowa, a nie szantaż. Nie wykluczam jednak nowelizacji ustawy refundacyjnej.
Nie ma wątpliwości, że musi nastąpić porozumienie, które polega przecież na kompromisie. Liczę na to, że dialog będzie miał pełen wymiar.
Ciekawe jednak, że w czasie, gdy pielęgniarki protestowały za rządów PiS, Platforma stała murem po ich stronie. Punkt widzenia - punkt siedzenia?