Robert Mazurek: Stalowych nerwów życzę

Są rzeczy, których papier nie odda. Na przykład urody ostatniego wystąpienia sejmowego ministra finansów.

Publikacja: 17.02.2012 19:27

Robert Mazurek

Robert Mazurek

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Ten czarujący, szpakowaty pan, który mógłby siłą głosu odstraszać ptactwo na lotnisku, człowiek wielu imion i nazwisk (na oficjalnej stronie swego resortu figuruje jako "Jan Vincent-Rostowski vel Jacek Rostowski"), tak więc minister Jan, Vincent, a choćby i Jacek postanowił pouczyć opozycję. Trud to daremny, bo to ćwoki, racjonalnych argumentów nie pojmą. Ograniczył się więc do krótkiego komunikatu, że mu za nich wstyd. I wygłosił go fortissimo.

I tu łączy nas z nim nić, by nie powiedzieć platforma, porozumienia. Nam też za tę opozycję, bandę darmozjadów i nierobów, wstyd. Czymże się oni zajmują dniami całymi? Wstanie taki z rana i knuje, i jątrzy, piach w tryby sypie, a wieczorem jeszcze ozorem po próżnicy w telewizorze kłapie. Nic dziwnego, że człowiek nawet angielskiej flegmy może cierpliwość stracić. A Jan Vincent Jacek etc. i tak długo się trzymał.

Dłużej nawet niż premier. Już od kilku dni gazety głosiły, że z kancelarii szefa rządu dochodzą gniewne pomruki, które w końcu przerodziły się w ryk: "Precz z ACTA!" – zawył premier i stanął na czele ogólnoeuropejskiego marszu bojowników o wolność słowa w Internecie. I wszyscy zachwyceni. Mnie tylko żal Stefana Niesiołowskiego, który swego czasu każdego przeciwnika ACTA nazywał pieszczotliwie "idiotą". Biorąc pod uwagę, iż za sugerowanie Donaldowi Tuskowi niedoboru jodu (czytaj: matołectwo) można było zarobić pół roku mamra, to z panem Stefkiem pożegnamy się zapewne na dłuższą chwilę.

W kraju, w którym jednego dnia w parlamencie szału dostaje minister finansów, minister gospodarki i wicepremier ogłasza, że na żadną emeryturę nie liczy, tylko na wdzięczne dzieci i swe oszczędności, a premier staje na czele manifestacji przeciw sobie, musi być wesoło. No, skoro musi, to i jest. Nawet bardzo.

Tylko, skoro wesoło, to po co te nerwy? Bezlitosny Google podaje, że znalazł prawie milion stron z hasłem "Tusk się wściekł". To i tak nic – "Tusk się zdenerwował" wyceniane jest na jakieś pięć i pół miliona stron.

No cóż, szanowni państwo, stalowych nerwów życzę. Przydadzą się, wszak ta kadencja potrwa jeszcze cztery lata.

Ten czarujący, szpakowaty pan, który mógłby siłą głosu odstraszać ptactwo na lotnisku, człowiek wielu imion i nazwisk (na oficjalnej stronie swego resortu figuruje jako "Jan Vincent-Rostowski vel Jacek Rostowski"), tak więc minister Jan, Vincent, a choćby i Jacek postanowił pouczyć opozycję. Trud to daremny, bo to ćwoki, racjonalnych argumentów nie pojmą. Ograniczył się więc do krótkiego komunikatu, że mu za nich wstyd. I wygłosił go fortissimo.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości