Święte słowa i nie zmieni tego nawet fakt, że po protestach rząd wycofał się z po parcia dla ACTA.
Po czym podkreśla:
A teraz mamy wojnę o Joannę Muchę. I znowu nie bardzo wiem, o co chodzi.
(...) Oglądałem niedawno film przyrodni czy pokazujący, jak drapieżniki na sawannie polują na stado roślinożerców ciągnących do wodopoju. W starciu z taką gromadą nie mają szans, więc najpierw upatrują sobie konkretną ofiarę i starają się ją wyłuskać, oddzielić od stada. Potem ją osaczają i nękają tak długo, aż padnie ze zmęczenia i upływu krwi. Przypomniały mi się te obrazy, gdy w tym tygodniu obserwowałem sceny polowania na Muchę.
Po czym konkluduje:
A najdziwniejsze, że podobnie jak w wypadku wojny o ACTA cały ten amok ma miejsce w sytuacji, która go kompletnie nie uzasadnia. To prawdziwa zagadka, dlaczego tłum komentatorów i publicystów nagle uznał, że koniecznie musi upolować Joannę Muchę. Ogólnonarodowe poruszenie sugeruje, że dzieje się coś bardzo ważnego i bulwersującego, podczas gdy w rzeczywistości... No właśnie. Może zwieść cię skaczący na ulicy rechot szyderców, lecz pamiętaj: naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic - aż do końca.