Zachód – wyborczy worek treningowy Putina

Aktualizacja: 28.02.2012 19:50 Publikacja: 28.02.2012 19:36

Spotkanie Władymira Putina z wyborcami

Spotkanie Władymira Putina z wyborcami

Foto: AFP

Korespondencja z Moskwy



Walczący o prezydenturę Władimir Putin krytykuje Amerykę i wspiera syryjskiego dyktatora. Wynika to z obawy przed rewolucją we własnym kraju.

Rosja w zdecydowany sposób wspiera dyktatora Syrii Baszara Asada, który masakruje własnych obywateli. We wtorek oba kraje podpisały umowę o otwarciu centrów kultury w swych stolicach. Dzień wcześniej moskiewskie MSZ oświadczyło, że wyniki referendum w Syrii wskazują na ogromne poparcie ludności dla Asada i niewielkie wpływy opozycji. Rosja zablokowała przyjęcie przez ONZ rezolucji w sprawie Syrii.

Działania te psują relacje Moskwy z Zachodem. Jak mówi czołowy ekspert ds. międzynarodowych Fiodor Łukianow, Rosja zrobi wszystko, aby zablokować międzynarodowe ingerencje w wewnętrzne sprawy Syrii. Rosja do rangi doktryny podniosła obronę zasady suwerenności państwowej, rozumianej w klasyczny, XIX-wieczny sposób. Czyli niedopuszczającej zewnętrznej ingerencji w jakikolwiek konflikt, dziejący się w niepodległym państwie.

Na ołtarzu tej doktryny Kreml gotów jest poświęcić nawet resztki swoich realnych interesów w państwach, w których mimo rosyjskiego sprzeciwu padają dyktatury.

Główną przyczyną tej determinacji jest obawa przed jakąś formą kolorowej rewolucji we własnym kraju. Jest to obawa autentyczna, trawiąca Kreml od czasów ukraińskiej pomarańczowej rewolucji, zintensyfikowana po rozpoczęciu demokratycznych demonstracji w samej Rosji. Ponieważ rządzący Kremlem chcą zachować opcję obrony władzy wszelkimi środkami, a demokratyczną opozycję postrzegają jako zachodnią agenturę, nie mogą się zgodzić  na przyznanie owemu Zachodowi prawa do oceniania wewnętrznych działań władz rosyjskich i ewentualnego podejmowania skierowanych przeciw nim akcji.

W tym samym, wewnętrznym rosyjskim kontekście należy postrzegać mnożące się oznaki, iż objęcie stanowiska prezydenta przez Władimira Putina związane będzie z przestawieniem wektorów polityki zagranicznej w stronę demonstracyjnego traktowania Zachodu jako przeciwnika, a nie partnera. Wskazują na to nominacje personalne, na czele z podniesieniem do rangi wicepremiera Dmitrija Rogozina, polityka wyrażającego poglądy umiarkowanie nacjonalistyczne, grającego antyzachodnią kartą. Jako przedstawiciel Rosji przy NATO odgrywał on czołową rolę w kampanii przeciw amerykańskiej tarczy antyrakietowej.

Wskazuje na to treść artykułu Putina o polityce zagranicznej, potępiającego USA za ingerowanie w wewnętrzne sprawy innych państw i w ogóle podkreślającego sprzeczności między Rosją a Zachodem.

Wskazuje na to również zamieszanie związane z obowiązującą od 2010 r. dyrektywą prezydenta Miedwiediewa dla MSZ. Dyrektywa ta stawia dyplomacji jako cel „wspieranie modernizacji Rosji", co w ezopowym języku służby zagranicznej oznacza dbanie o dobre relacje z Zachodem jako partnerem, mogącym w tej modernizacji pomóc. „Kommiersant" poinformował, że dyrektywa przestaje obowiązywać...

Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk nie ma racji. PiS nie chce resetu z Putinem
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Czy po awanturze Trump-Zełenski Polska jest bezpieczna?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dziwna kampania Hołowni dzieli Trzecią Drogę i wzmacnia Mentzena
Publicystyka
Marek Migalski: Zrozumieć Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Donald Trump i reszta świata, czyli biznesowy model polityczny
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”