Łukasz Warzecha: Żyrowanie rządowej propagandy to żaden patriotyzm

„Za kilka tygodni zacznie się festiwal propagandy. Na realny sukces nie ma już szans, więc trzeba będzie malować trawę na zielono, a potem robić z tego relacje, w których zachwyceni prorządowi reporterzy będą piać z zachwytu” – pisze publicysta „Faktu”

Publikacja: 04.05.2012 19:00

Łukasz Warzecha: Żyrowanie rządowej propagandy to żaden patriotyzm

Foto: W Sieci Opinii

Warzecha przypomina, że za kilka tygodni zacznie się „festiwal propagandy”:

Zgodnie z narracją jedynie słusznej partii, dzięki Euro mieliśmy zyskać wszyscy. Sieć dokończonych, gładkich jak stół dróg, zmodernizowane koleje, nowiutka infrastruktura w miastach (w Warszawie II linia metra). Z tego wszystkiego zostanie nam tylko kilka absurdalnie drogich, niefunkcjonalnych i źle wykonanych stadionów, z Bublem Narodowym w stolicy na czele.

Za kilka tygodni zacznie się festiwal propagandy, który prawdopodobnie będzie dorównywał temu z początku polskiej prezydencji w UE. Będzie się nas przekonywać, że wszystko działa wspaniale, podczas gdy gołym okiem będzie widać, że jest odwrotnie. I – podobnie jak przy okazji prezydencji – politycy PO oraz ich sojusznicy będą nam wmawiać, że kwestionowanie sukcesu Euro to brak patriotyzmu.

I wyśmiewa stanowisko polskiego rządu:

Powiem wprost: wy mi tu z patriotyzmem nie wyjeżdżajcie. Nie jest żadnym patriotyzmem żyrowanie rządowej propagandy. To ten rząd zawalił wszystko, co w przygotowaniach do Euro było do zawalenia. Co ma wspólnego patriotyzm z zakazem kwestionowania bajeczki o znakomicie przygotowanym do turnieju kraju?

Reklama
Reklama

To jest polityka. Platforma potrzebuje sukcesu jak kania dżdżu. Na realny sukces nie ma już szans, więc trzeba będzie malować trawę na zielono, a potem robić z tego relacje, w których zachwyceni prorządowi reporterzy będą piać z zachwytu nad tym, jak to polskie państwo kolejny raz zdaje egzamin. Nikt mi nie wmówi, że w imię wyimaginowanego interesu Polski mam siedzieć cicho i udawać, że „stan przejezdności” nie jest jedną wielką kompromitacją.

Stan przygotowania kraju do Euro jest tym bardziej niepewny, że – jak pisze Warzecha - podwykonawcy na kilku spośród budowanych autostrad zapowiadają blokady dróg podczas mistrzostw, jeżeli nie dostaną swoich pieniędzy:

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad rżnie głupa ustami swojej rzeczniczki. A jest to rzeczniczka z doświadczeniem w rżnięciu głupa, bowiem wcześniej pełniła funkcję rzeczniczki warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich, zaś rżnięcie głupa to wśród urzędasów od HGW umiejętność podstawowa. GDDKiA twierdzi zatem, że nie jest stroną w sporze i może być w nim najwyżej rozjemcą.

Pozostaje mi życzyć sobie, żeby podwykonawcy spełnili swoją groźbę i na Euro zablokowali wszystko w cholerę. Niech się ten propagandowy teatrzyk ostatecznie zawali, tak, żeby nie sposób było udawać, że jest inaczej.

Warzecha przypomina, że za kilka tygodni zacznie się „festiwal propagandy”:

Zgodnie z narracją jedynie słusznej partii, dzięki Euro mieliśmy zyskać wszyscy. Sieć dokończonych, gładkich jak stół dróg, zmodernizowane koleje, nowiutka infrastruktura w miastach (w Warszawie II linia metra). Z tego wszystkiego zostanie nam tylko kilka absurdalnie drogich, niefunkcjonalnych i źle wykonanych stadionów, z Bublem Narodowym w stolicy na czele.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy Polska naprawdę powinna bać się bardziej sojuszniczych Niemiec niż wrogiej jej Rosji?
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama