Stanisław Janecki: Aparat państwa wciągnięty w podliczanie Kaczyńskiego

Lider opozycji przedstawił program zmian, które od dwóch dni w prasie i telewizji są dezawuowane róznymi wyliczneniami. Zdaniem publicysty – tworzonymi pod tezę założoną z góry

Publikacja: 04.09.2012 17:32

Stanisław Janecki: Aparat państwa wciągnięty w podliczanie Kaczyńskiego

Foto: ROL, Antoni Trzmiel trzmiel Antoni Trzmiel

Stanisław Janecki w redagowanym przez siebie portalu obserwator.com zauważa:

Minister finansów Rostowski i jego pracownicy nie zajmują się problemami radykalnie słabnącej polskiej gospodarki i kłopotami polskiej waluty. Najbardziej zajmuje ich to, żeby udowodnić, iż propozycje Jarosława Kaczyńskiego są rujnujące dla budżetu, bo będą kosztować dziesiątki miliardów złotych. Tyle że ministrowi i urzędnikom nie wolno tego robić.

I choć:

Jest politycznie uzasadnione, żeby partia rządząca odpierała zagrożenie ze strony politycznych oponentów.

To:

Powinien to robić aparat partyjny, a nie państwowy. Państwu nie wolno zapłacić ani złotówki za to, żeby rządząca PO zdobywała jakieś przewagi nad opozycyjnym PiS. Urzędnikom resortu finansów nie wolno niczego liczyć w ramach pracy, bo nie za to są opłacani. Jeśli to robią, popełniają przestępstwo. Oczywiście zawsze można użyć wybiegu, że robią to po godzinach, ale nie chodzi o wybiegi, tylko o zasady.

Janecki zauważa także:

Liczenie kosztów propozycji Jarosława Kaczyńskiego przez ministra finansów nie ma najmniejszego sensu z tego powodu, że jest to polityczna propozycja, a nie ustawa. Minister finansów nie musi niczego liczyć, bo żadne tego typu koszty nie wpływają na obecny budżet. Gdyby chodziło o przeforsowaną przez Sejm ustawę, koszty miałyby znaczenie i trzeba by je liczyć.

Wreszcie pointuje:

Ćwiczenia z rachunków ministra Rostowskiego nie mają sensu jeszcze z tego powodu, że wcale nie będzie to rzeczywiste liczenie, ale próba udowodnienia z góry założonej tezy. A teza ta brzmi tak, że PiS chce zrujnować budżet, czyli zagrozić wypłatom pensji budżetówce, wypłatom rent i emerytur, chce powiększyć dług i uniemożliwić Polsce sprzedawanie obligacji. Innymi słowy, czyste zło i bezmyślność.

Wszak nie od dziś wiadomo, że liczby nie są istotne, gdy wynik jest znany. Bo jakby co niektórzy nie liczyli zawsze im to ostatnie wychodzi.

Publicystyka
Estera Flieger: Dlaczego rezygnujemy z własnej opowieści o II wojnie światowej?
Publicystyka
Ks. Robert Nęcek: A może papież z Holandii?
Publicystyka
Frekwencyjna ściema. Młotkowanie niegłosujących ma charakter klasistowski
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Mieszkanie Nawrockiego, czyli zemsta sztabowców
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem