Niesamowicie sprzeczne emocje potrafi wywołać w niektórych publicystach Jarosław Kaczyński. Ostatnią ofiarą tej dziwnej (by nie rzec: perwersyjnej) fascynacji szefem PiS-u został Wiesław Władyka z "Polityki". Władykę zaciekawił wywiad, jakiego Kaczyński udzielił tygodnikowi "Do Rzeczy". Publicysta ze zdumieniem odkrył, że ten straszny ziejący nienawiścią Kaczor ma najwyraźniej i łagodniejsze oblicze.
Wywiad Jarosława Kaczyńskiego dla tygodnika „Do Rzeczy" może zadziwić wszystkich, którzy przywykli do awanturnictwa i niepohamowania prezesa PiS (...)
Samemu mi było trudno uwierzyć, gdy łapałem się podczas lektury tego zapisu rozmowy, że jest ona interesująca, że w przeważającej części jest jakąś ofertą do porozmawiania i podyskutowania. Prezes, bywało to nieraz i w przeszłości, ma przenikliwe spojrzenie na wiele kwestii społecznych i politycznych w Polsce, łatwo przychodzi zgodzić się z rozwijanymi w tekście wieloma opiniami i sądami na temat chociażby korporacjonizmu wymiaru sprawiedliwości czy administracji państwowej.
- pisze Władyka. Zdziwieniom profesora nie ma końca.
Nawet te opinie, którym towarzyszy, mam nadzieję, pamięć praktyk Czwartej RP, dzisiaj są powtórzone przez Jarosława Kaczyńskiego w wersji łagodnej i otwartej, jako bez mała propozycje do dyskutowania, a nie jako żelazne dyrektywy. Dotyczy to właśnie wymiaru sprawiedliwości, miejsca Polski w Unii Europejskiej (która absolutnie powinna nadal istnieć), edukacji patriotycznej czy walki z kryzysem.