Tyle mówi się o tym, by państwo było ludziom bardziej przyjazne. Tyle się mówi o tym, by w komunikacji z obywatelami porzuciło prawniczyznę i mówiło do nas zrozumiałym dla nas językiem. A kiedy państwo już to robi, wczuwa się w ducha czasu - mówiąc krótko: czai bazę - spotyka je totalna krytyka. Pamiętacie komiks "Chopin. New Romantic" wydawany przez MSZ i okraszony różnymi "k..." i "cweloholokaustami"? Pozostał po nim tylko szalik. A kampanię edukacyjną dla homoseksualistów "Seks w wielkim mieście", w której w łatwy i przystępny sposób, używając pełnego ekspresji i szczegółów języka i w zgodnie ze środowiskową terminologią, państwo pokazywało, jak uprawiać seks i zażywać narkotyki? Po tekście w naszej obskuranckiej "Rzepie", kampanii za 90 tys. złotych zaniechano. Teraz znów mamy do czynienia z podobną sytuacją. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad rozpoczęła bowiem jakiś czas temu kampanię edukującą kierowców. Forma jak najbardziej współczesna - komiksy, filmiki, obrazki. Oto jeden z nich:
Tym razem jednak oburzenie przyszło głównie ze stron postępu (choć prawdę mówiąc kampania nie podoba się właściwie nikomu), którą uderzył seksizm kampanii.
"Zwolnij bo cycki" czyli dyskryminacyjna kampania GDDKiA za równościowe pieniądze unijne. http://t.co/18ztxvU8tK