Jak pamiętamy, Jarosław Kaczyński w jednym ze swoich przedwyborczych błysków oznajmił, że "twierdzenie, że istnieje naród śląski traktuje jako zakamuflowaną opcję niemiecką". Być może nie tylko o niemiecką opcję tutaj chodzi. Jak donosi wPolityce.pl, potężna (licząca prawie 30 członków) organizacja zwana Związkiem Ludności Narodowości Śląskiej z radosnej okazji przyjazdu do Polski ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa, wystosowała równie radosny list do Ambasadora Federacji Rosyjskiej w Polsce (niestety swojej misji dyplomatycznej na Śląsk Rosja jeszcze nie wysłała). Dzielni Ślonzoki, pewni swoich historycznych racji, skarżą się w nim na Polskę, która będąc ciałem obcym i Ślonzokom niechętnym, a na dodatek rusofobicznym, blokuje ich aspiracje i interesy.
Już pierwszy akapit listu jest rewelacyjny:
W związku z informacjami prasowymi, o umieszczeniu przez wojska rosyjskie w Obwodzie Kaliningradzkim rakiet Iskander-M, przystosowanych do przenoszenia głowic nuklearnych, w imieniu Związku Ludności Narodowości Śląskiej zwracamy się do Waszej Ekscelencji, o przekazanie władzom Federacji Rosyjskiej naszej prośby, o rozważenie możliwości niekierowania tych rakiet w kierunku Śląska.
Oczywiście, najlepsi synowie narodu śląskiego znają historię i wiedzą, że między nimi i Rosją nie zawsze było różowo.
Historia zapisała dość trudne chwile w kontaktach Ślązaków i Rosjan. Ślązacy walczyli w ramach wojsk niemieckich w czasie drugiej wojny światowej (...) W pamięci Ślązaków pozostaje zaś wywózka kilkudziesięciu tysięcy Niemców i Ślązaków do niewolniczej pracy w ZSRS, z której niewielu wróciło.