Nie ma chyba w ostatnim czasie bardziej irytującej frazy niż twierdzenie, że w sporach o ułaskawienie panów Wąsika i Kamińskiego, o to, czy wciąż są posłami, o KRS, o Sąd Najwyższy i jego Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych czy o media państwowe, wszystko jest jasne i proste. A jest to ulubiona fraza szamanów obojga plemion.
W „Rzeczpospolitej” w ciągu kilkunastu dni ukazało się wiele artykułów utytułowanych prawników, z których każdy przedstawiał jego zdaniem oczywistą i niebudzącą wątpliwości wykładnię przepisów, a na koniec z radością stwierdzał, że przecież żadnych wątpliwości tu nie ma, bo winni w sprawie panów Kamińskiego i Wąsika są pan prezydent i Trybunał Konstytucyjny lub alternatywnie pan marszałek Hołownia, TSUE i sądy, począwszy od tego, który wydał wyrok w sprawie działań CBA w kwestii afery gruntowej. Czytałem te teksty zarazem z rozbawieniem, jak i z rosnącym przerażeniem.