Ostatni sprzeciw Gruzinów wobec ustawy o „zagranicznych agentach” przebiegał pod europejskim sztandarem. Rezultat protestów jest po kilku tygodniach niejednoznaczny – społeczeństwo Gruzji pokazało zdolność do mobilizacji, a władza siłę rozładowania protestu.
Można powiedzieć, że ulica Rustawelego, centralny punkt w Tbilisi, jest jak stacja meteorologiczna, która mierzy pogodę polityczną w Gruzji. To tu miała miejsce rewolucja róż w latach 2003–2004. W 2019 roku po przemówieniu w gruzińskim parlamencie rosyjskiego deputowanego Dumy Państwowej Siergieja Gawriłowa na kongresie parlamentarnym państw prawosławnych odbył się na Rustaweli wielki wiec. Doprowadziło to do dymisji przewodniczącego parlamentu Gruzji Iraklego Kobachidze, dzisiejszego lidera partii rządzącej Gruzją. Także ubiegłoroczne masowe wiece w tym miejscu zjednoczyły Gruzinów wokół poparcia dla zaatakowanej przez Rosję Ukrainy. Dwuznaczna postawa rządu Gruzji była tylko jednym z powodów demonstracji. Gruzini to wedle statystyk jedno z najbardziej konserwatywnych społeczeństw w Europie, ale też najbardziej proeuropejskie. Od kilku lat wyczuwają, że ucieka im szansa na integrację z UE.