Euforyczne powitanie uchodźców z Ukrainy zamazuje pamięć o innym stosunku do nieszczęśników usiłujących dotrzeć do Polski od strony Białorusi. Wtedy postawiliśmy płot z żyletkowego drutu, a gdy usiłowali sforsować przejście graniczne, polewaliśmy ich wodą, wprowadziliśmy strefę stanu wyjątkowego, aby bez świadków wypychać ich z powrotem i nie dopuszczać niosących pomoc wolontariuszy.

Co sprawia, że bywają uchodźcy lepsi i gorsi? Przecież są tak samo wyziębieni, głodni i nieraz obdarci; tym się tylko różnią, że jednych napadli Moskale, a tych wcześniejszych oszukał Łukaszenko. Kolor skóry? Przecież Arabowie są biali…. Religia? Przecież wśród uciekających Syryjczyków wielu było chrześcijan, ale oni tak samo jak muzułmanie umierali na podlaskich bagniskach… Powód migracji? Taki sam jak naszych sąsiadów – wojna. A może zadziałała propaganda telewizyjnej wytwórni kłamstwa zwanej dla niepoznaki „narodową” i wrażenie zrobiły te sfingowane zdjęcia zoofilskie, te pasożyty i choroby, przed którymi osobiście przestrzegał sam Prezes? Eksplozja polsko-ukraińskiej solidarności jest przeciwbólowym plasterkiem przyłożonym do nieczystych sumień polskich patriotów.

Polacy wiedzą o solidarności więcej niż inne narody, ale to wiedza gorzka, o której niechętnie sobie przypominamy i zwykle o niej milczymy. Potrafiliśmy być solidarni przez „16 miesięcy wolności”, chociaż pod koniec „festiwalu” już leciały z niej kłaki. Ale dlaczego nie potrafiliśmy ozdobić solidarnością odbudowanej po tylu latach demokracji? Sedno solidarności zwięźle ujmuje Chrystus, gdy powiada: „Jeden drugiego ciężary noście, i tak wypełnicie prawo Boże”. Uchybiając solidarności, naruszamy sedno chrześcijaństwa. Bo przecież w Ewangelii bliźnim jest każdy człowiek, nie tylko – jak w Starym Testamencie – współwyznawca. I to jeszcze niezależnie od koloru skóry… Nie, tego progu dzisiejszy Polak katolik wciąż pokonać nie potrafi, choć od tamtych wydarzeń minęło 2000 lat.

Jak długo potrafimy udźwignąć solidarność z Ukrainą? Co będzie, gdy wspólne życie zacznie nużyć, a ciężary gnieść? Gdy „przypadkowo” rosyjska rakieta spadnie koło Przemyśla? Co będzie… Tak, mamy rację, wstydliwie milcząc o solidarności.