Reklama

Tomański: Co po werdykcie?

Po ponad 3 latach postępowania Permanentny Sąd Arbitrażowy w Hadze wydał wyrok w sprawie między Filipinami a Chinami.

Publikacja: 17.07.2016 16:02

Foto: archiwum prywatne

Choć strony tej sprawy były dwie, z powodzeniem można stwierdzić, że brało w niej udział więcej uczestników. Nie tylko Filipiny zgłaszały swoje skargi na coraz bardziej obecne na nieswoim terenie spornego morza Chiny, ale także protesty płynęły z Wietnamu, Tajwanu, Brunei, Malezji oraz Indonezji. 12 lipca przed południem czasu europejskiego w świat popłynęła wiadomość o tym, że Pekin całkowicie przegrał ten spór.

Sędziowie z Hagi uznali za bezprawne roszczenia terytorialne Chin w regionie. Stwierdzili, że budowa sztucznych wysp skutecznie uniemożliwiła ocenę pierwotnego charakteru formacji skalnych w archipelagu Spratly. Pekin nie dbał przez ostatnie lata o środowisko naturalne w regionie, a także błędnie utrzymywał historyczną przynależność spornych wysp.

Porażka była bardzo dotkliwa. Tak wyraźnej argumentacji jednoznacznie krytycznej wobec Pekinu Chińczycy się nie spodziewali. Walka na argumenty rozgorzała po wyroku w mediach społecznościowych, gdzie chińskiego stanowiska zaczęły bronić gwiazdy ekranu (aktorzy i celebryci), a pod adresem Filipin pisano niewybredne komentarze w rodzaju "zajmiemy się wami, "może chcecie zostać kolejną chińską prowincją?". Walka toczy sie obecnie także na grafiki - zwolennicy Pekinu z dumą wklejają na swoich profilach mapy Chin z terytorium tzw. linii 9 kresek, zagarniającej morze Południowochińskie dla siebie. Przeciwnicy przekreślają ten nowy geograficzny kontur pod wspólnym hasłem "No U", żadnego kształtu w kształcie litery U, zahaczającej o sporne wyspy.

Walka z mediów społecznościowych przenosi się także na ulice. Dodatkowe patrole policji strzegą bezpieczeństwa ambasady Filipin w Pekinie, Manila zaleca swoim obywatelom ostrożność podczas pobytu w Chinach. W grę być może będzie wchodzić także bojkot filipińskich mango i bananów na rynku chińskim. W internetowych sklepach chińskiej platformy Taobao można znaleźć coraz więcej negatywnych komentarzy odnośnie sklepów z Filipin. Pojawiają się także głosy o bojkocie najnowszego modelu iPhone'a jako produktu z Ameryki popierającej stanowisko Wietnamu i Filipin.

Setki Wietnamczyków należących do wspólnoty mieszkającej w Polsce świętowały w sobotę decyzję haskiego sądu na stadionie na ulicy Radarowej w stolicy, w sąsiedztwie ambasady swojego kraju. Przewodniczący wietnamskiej społeczności przedstawił ideę manifestacji, następnie jego zastępca poinformował zgromadzonych o reakcji polskich mediów oraz społeczności międzynarodowej na decyzję sędziów.

Reklama
Reklama

Trudno jeszcze ocenić, jakie bezpośrednie skutki będzie miał wtorkowy werdykt, jednak społeczność międzynarodowa ma problem w jednoczeniu się wobec tej kwestii. Szczyt państw Azji i Europy, tzw. ASEM, pierwsze międzynarodowe spotkanie najwyższego szczebla zorganizowane po decyzji z Hagi, nie przyniósł wspólnego stanowiska. W końcowym podsumowaniu rozmów nie udało się umieścić wzmianki o problemie morza Południowochińskiego, nawet w obrębie Unii Europejskiej nie uzyskano konsensusu. Pomimo wyraźnych nacisków ze strony Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Australii, Japonii, Wietnamu oraz Filipin, dobitnych słów wiceprezydenta USA Joe Bidena oraz prezydenta Rady Europejskiej Donalda Tuska o konieczności przestrzegania postanowień wyroku przez Pekin, wspólne stanowisko zostało powstrzymane przez sprzeciw Węgier, Chorwacji i Grecji. Państw, które w ostatnim czasie budują swoją przewagę gospodarczą dzięki chińskim inwestycjom i obiecanemu kapitałowi.

Wątpliwości budzi także stanowisko Polski. Według słów rzecznika MSZ, Rafała Sobczaka deklaracja wydana 15 lipca przez Wysoką Przedstawiciel F. Mogherini w imieniu UE (http://www.consilium.europa.eu/en/press/press-releases/2016/07/15-south-china-sea-arbitration/) wyraża stanowisko całej Unii Europejskiej w odniesieniu do werdyktu Stałego Trybunału Arbitrażowego z 12 lipca oraz sporu na Morzu Południowochińskim. Wg rzecznika jest to tym samym stanowisko także naszego kraju. Jednak nie przeszkadza to Chińczykom zaliczyć Polski do grona państw publicznie popierających ich podejście do spraw spornego morza na pierwszej stronie dziennika China Daily z 13 lipca: http://www.pressreader.com/hong-kong/china-daily-hong-kong/20160713/. Pozostaje to wciąż nadużyciem ze strony Pekinu, ponieważ Polska ani razu nie wyraziła poparcia dla chińskiej pozycji w sprawie terytorialnych roszczeń na morzu Południowochińskim, a wypowiedź ministra Witolda Waszczykowskiego na ten temat polskiego poparcia dla chińskiej polityki zagranicznej podczas tegorocznej wizyty w Państwie Środka została zmanipulowana.

Publicystyka
Jan Zielonka: Lottokracja na ratunek demokracji
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Pożar w PiS. Czy partia bezpowrotnie straciła część wyborców na rzecz obu Konfederacji?
Publicystyka
Grzegorz Rzeczkowski: Odpowiedź na wywiad z Jackiem Gawryszewskim
Publicystyka
Jakub Sewerynik: Komu przeszkadzała Chanuka w Pałacu Prezydenckim?
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Czy dla europejskiej prawicy MEGA to dar niebios?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama