Większość osób oceniających PiS jednoznacznie negatywnie przez lata, nie zdawała sobie sprawy ze skali problemów, do których doprowadziły poprzednie rządy. Ile osób zdawało sobie sprawę, że Polska ma jeden z najniższych wskaźników dzietności w UE, a jednocześnie jest w europejskim ogonie, jeśli chodzi o wydatki na politykę prorodzinną? Jaka była znajomość skali problemów z brakiem mieszkań? Albo z ogromną luką w ściągalności podatków?
PiS nie tylko nie zamiótł tych tematów pod dywan, jak poprzednicy, ale próbuje uczynić z ich rozwiązania główne cele swoich rządów. Rodzina 500+, Narodowy Program Mieszkaniowy, szeroki front inicjatyw na rzecz ściągalności podatków, wprowadzenie jednolitego, bardziej progresywnego podatku, powołanie holdingu nadzorującego spółki Skarbu Państwa, utworzenie rynku mocy – to wszystko są inicjatywy adresujące najważniejsze wyzwania stojące przed Polską.
A czym pasjonuje się opinia publiczna? Aukcjami koni arabskich? Obywatelskim projektem aborcyjnym, nad którym jeszcze nawet nie zaczęła pracować komisja? Stylem komunikacji ministrów? To wszystko są rzeczywiste problemy – ale czy najważniejsze? Lepszy styl ministrów rządu PO nie napełnił kasy państwa. Zapisy projektu ustawy aborcyjnej być może pobrzmiewają Salwadorem, ale to ograniczenia w dostawach prądu (takie jak w 2015 r.) z całą pewnością upodabniają nas do najbiedniejszych państw Afryki i Azji.
Rząd PiS za wiele posunięć zasługuje na krytykę – i tę krytykę otrzymuje. Zasługuje jednak również na pochwałę za zdiagnozowanie wielu z najważniejszych problemów Polski.
— Krzysztof Lasota