Mocny zwrot antyaborcyjny

Obecna ustawa antyaborcyjna to zgniły kompromis, zbudowany na kilkuset zabójstwach rocznie. To odrażające. Nie akceptuję tego i chcę doprowadzić do zmiany prawa - mówi Mariusz Dzierżawski, działacz ruchu prolife w rozmowie z Elizą Olczyk

Aktualizacja: 10.03.2010 18:44 Publikacja: 10.03.2010 18:18

Mariusz Dzierżawski

Mariusz Dzierżawski

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[b]Lubi pan szokować ludzi?[/b]

Nie lubię. Unikam rzeczy nieprzyjemnych i staram się być sympatyczny dla bliźnich.

[b]To dlaczego postanowił pan zaszokować ludzi w Poznaniu, i nie tylko, wystawą antyaborcyjną ze szczątkami płodów ludzkich i zdjęciem Adolfa Hitlera?[/b]

Bo to jest jedyny sposób, żeby powstrzymać aborcję w Polsce. Na tle innych krajów europejskich sytuacja w Polsce pod względem dopuszczalności aborcji jest wyjątkowo dobra. Ale i tak mamy do czynienia z tolerancją tego zjawiska. W wielu środowiskach mówi się, że skoro zabija się tylko 500 dzieci, to jest to dobry kompromis. Ja tego nie akceptuję.

[b]W jaki sposób pana wystawa miałaby powstrzymać aborcję?[/b]

Doprowadzi do zmiany nastawienia opinii publicznej. Kampania społeczna jest najskuteczniejsza wtedy, gdy szokuje, pokazując drastyczne naruszenie praw człowieka. Amerykańska kampania przeciw wojnie w Wietnamie również posługiwała się takimi metodami i była bardzo skuteczna.

[b]W Polsce co prawda nie mieliśmy kampanii antywojennej, ale za to mieliśmy kontrowersyjną kampanię przeciwko paleniu pod tytułem "Papierosy są do d...". Chyba nikogo nie skłoniła do rzucenia palenia.[/b]

Bo to był przykład głupiej kampanii, która nic nie zmieniła. Nasza kampania nie jest głupia i mam podstawy sądzić, że zmienia nastawienie Polaków. W latach 2005 – 2009 odsetek osób deklarujących się jako przeciwnicy aborcji zwiększyła się z 30 do 60 procent.

[b]Skąd te dane? Według sondażu CBOS z września ubiegłego roku za całkowitym zakazem przerywania ciąży jest 42 proc. Polaków.[/b]

Ja moją wiedzę też czerpię z badań CBOS i twierdzę, że mamy do czynienia z mocnym zwrotem antyaborcyjnym. I to jest miara skuteczności naszych działań. W 2005 roku CBOS podawał, że 57 proc. Polaków raczej zgadza się lub zgadza się zdecydowanie na prawo do aborcji w pierwszych tygodniach, a tylko 36 proc. nie zgadza się lub zdecydowanie się nie zgadza. W 2009 już tylko 31 proc. Polaków uznawało przerywanie ciąży za zdecydowanie dopuszczalne lub dopuszczalne, a 64 proc. za zdecydowanie niedopuszczalne lub niedopuszczalne.

[b]I to jest zasługa akcji antyaborcyjnych takich jak wasza? Od 1993 roku działa w Polsce ustawa antyaborcyjna, toczyła się szeroka debata na ten temat. Może to zmieniło nastawienie ludzi, a nie szokujące wystawy?[/b]

Według cytowanych badań wielka zmiana opinii publicznej zaszła w latach 2005 – 2009. Nie miało na nią wpływu to, co wydarzyło się kilkanaście lat wcześniej. Ale skoro mowa o początku lat 90., to w ówczesnej debacie o aborcji wielką rolę odegrał film "Niemy krzyk" pokazujący, jak wygląda w rzeczywistości przerywanie ciąży. A więc ówcześni bojownicy o prawo do życia też posłużyli się metodą szokową i sprawili, że aborcja przestała być oczywistością. A trzeba pamiętać, że wysokonakładowe media były proaborcyjne, a więc hamowały zmianę nastawienia opinii publicznej do tej sprawy. Do tej pory zresztą mamy do czynienia z tekstami np. w "Gazecie Wyborczej", że aborcja, czyli zabicie dziecka, jest w niektórych przypadkach w porządku.

[b]Obecna ustawa antyaborcyjna dopuszcza przerywanie ciąży w szczególnych przypadkach. I jest powszechnie uważana za kompromis.[/b]

To jest tak zwany zgniły kompromis, zbudowany na kilkuset zabójstwach rocznie. Dla mnie to jest odrażające, nawet gdyby tylko jeden człowiek został zabity w ramach tego kompromisu.

[b]Czego pan oczekuje? Zmiany ustawy?[/b]

Tak. Chcemy do tego doprowadzić za pośrednictwem opinii publicznej. Bo po pierwsze prawo oderwane od przekonań większości obywateli bardzo łatwo może się stać prawem martwym. Po drugie większość polityków nie kieruje się zasadami, tylko słupkami poparcia społecznego. Chcemy, żeby te słupki jednoznacznie wskazywały politykom, jak mają głosować w Sejmie. Uważam, że poznańska akcja przybliża nas do tego.

[b]A kiedy ludziom opatrzy się plakat z Hitlerem i ludzkimi szczątkami, to sięgnie pan po bardziej drastyczne metody?[/b]

Szczątki ludzkie, pokazane w kontekście, że to są ludzie świadomie zamordowani za naszym przyzwoleniem, nigdy się nie opatrzą.

[b]A czy zwolennicy swobodnego przerywania ciąży też mają prawo do sięgania po drastyczne metody, żeby przekonywać do swoich racji?[/b]

Ależ robią to. Nie mają żadnych obiekcji. Jestem przekonany, że na przykład zmyślają historie, w których aborcja jest jedynym wyjściem, bo takich sytuacji w rzeczywistości nie ma.

[b]A może jednak taka wystawa nie powinna być prezentowana na ulicach miast? Choćby dlatego, że naraża dzieci na stres.[/b]

Dzieci są traktowane przez aborcjonistów jak żywe tarcze. Od pięciu lat organizuję te wystawy i nigdy nie spotkałem dziecka, które by ucierpiało z ich powodu. Za to widziałem, jak fotoreporterzy "Gazety Wyborczej" ustawiali matki z dziećmi przed wystawą i później było to odpowiednio komentowane. Przy okazji naszych wystaw pytamy ludzi, czy takie akcje jak nasza powinny być organizowane, i około 80 proc. odpowiedzi jest pozytywnych. Dostajemy listy z różnych miast z prośbą o zorganizowanie ekspozycji. Mamy też świadectwa ludzi, którzy pod wpływem naszej wystawy dali swoim dzieciom żyć i są z tego powodu zadowoleni.

[b]Chciałby pan, aby Kościół poparł waszą akcję?[/b]

Nie jestem autorytetem moralnym, który pouczałby Kościół, co ma robić. Mam swoje sumienie i staram się działać w zgodzie z nim.

[b]Z powodu wystaw kilkakrotnie stawał pan przed sądem. Nie zniechęca to pana?[/b]

Wręcz przeciwnie. Protesty i sprawy sądowe tylko zachęcają mnie do działania. Nasi przeciwnicy, nagłaśniając wystawę, ułatwiają nam pracę. Jeden z moich kolegów powiedział: jeśli jeden billboard narobił tyle hałasu, to jest to niebywała skuteczność.

[b]A gdyby nikt nie zwrócił uwagi na pana billboard, to uznałby pan akcję za nieudaną?[/b]

Oczywiście, ludzie muszą zwracać uwagę na nasze wystawy. W przeciwnym wypadku nasze działania byłyby bez sensu.

[ramka]Mariusz Dzierżawski jest członkiem rady Fundacji Pro, która organizuje akcje antyaborcyjne. Wystawę, o której mowa w wywiadzie, można zobaczyć w Internecie na stronie [link=http://w4.stopaborcji.pl" "target=_blank]w4.stopaborcji.pl[/link][/ramka]

[b]Lubi pan szokować ludzi?[/b]

Nie lubię. Unikam rzeczy nieprzyjemnych i staram się być sympatyczny dla bliźnich.

Pozostało 98% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości