Nigdy nie należałem do entuzjastów Jana Rokity, często się z nim nie zgadzałem i polemizowałem, dlatego jestem jedną z ostatnich osób, które powinny się wypowiadać na temat tego, co PO ma mu do zaproponowania. Myślę jednak, że pomysł, by zajął się dyplomacją, jest jak najbardziej stosowny i warty rozważenia – zwłaszcza że przy jego charakterze i skłonności do niesubordynacji dla partii byłoby lepiej, gdyby działał gdzieś na placówce w Londynie czy Berlinie. Rokita w przyszłości mógłby także stanowić część zaplecza eksperckiego Platformy, ale jest jeszcze za wcześnie na merytoryczne rozmowy na ten temat. ?
Reanimowanie Jana Rokity nie leży dzisiaj w niczyim interesie – poza interesem samego Rokity, który popadł w depresję i doszedł do wniosku, że nie odpowiada mu pozostawanie w stanie hibernacji. To przecież po jego odejściu PO wygrała wybory, co tylko potwierdza tezę, że Rokita bardziej swojej partii szkodził, niż ją wzmacniał. Dlatego zamiast się zastanawiać nad zagospodarowaniem Jana Rokity,PO powinna jemu i jego żonie jedynie podziękować. Poza tym uważam, że Jan Rokita jest politykiem mocno przereklamowanym, bo obserwując go jako posła w poprzedniej kadencji, nie zauważyłam, by miał w sobie jakikolwiek potencjał polityczny. ?
Gdyby PO zaproponowała Janowi Rokicie objęcie stanowiska w dyplomacji, to raczej nie byłby on zachwycony, bo zawsze był człowiekiem mocno zaangażowanym w życie polityczne w kraju. Dla mnie taka propozycja byłaby równoznaczna ze swego rodzaju zsyłką, z chęcią pozbycia się go z kraju. Politycy PO mają kłopot z Rokitą. Z jednej strony chcą uspokoić swoje sumienia po tym, co mu zrobili, a z drugiej nie bardzo mają co mu zaproponować, ponieważ dzisiaj Platforma nie jest w stanie zaspokoić nawet apetytów swoich posłów, którzy nie dostali stanowisk, bo musieli je odstąpić PSL. ?
Franciszek Stefaniuk, PSL
Jan Rokita na własne życzenie zrobił krok do tyłu i wycofał się z polityki. Nie rozumiem zatem, dlaczego mamy mu teraz szukać zajęcia – z pobudek litości politycznej? Przecież jeśli Rokita chce, to sam powinien zgłosić, co chciałby robić i gdzie widzi dla siebie miejsce. To nie jest zadanie dla opinii publicznej, która już raz mu zaszkodziła, promując go na premiera z Krakowa. Gdyby jednak dostał od Donalda Tuska propozycję objęcia placówki dyplomatycznej, to powinien ją przyjąć. Z dala od kraju miałby czas na wiele przemyśleń, także nad ewentualnym powrotem do polityki.