[b]Rz: Sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny ma zaplanowane na dzisiaj wysłuchanie publiczne dotyczące rządowego projektu ustawy, która ma wprowadzić zakaz karania dzieci klapsem. Czy to właściwy kierunek?[/b]
Joanna Krupska: Z tym projektem ustawy jest problem, ponieważ stosowana jest tam błędna definicja przemocy. Znajduje się w niej zapis o zakazie „stosowania kar cielesnych”, co można odczytywać jako zakaz jakiegokolwiek uderzenia dziecka, w tym dania klapsa, ale i zakaz na przykład niepodania deseru – bo to przecież też kara cielesna. Trzeba odróżnić znęcanie się od stosowania metody wychowawczej polegającej na karceniu klapsem. Trudność w ścisłym określeniu granicy między tymi dwoma zachowaniami nie oznacza, że klaps to znęcanie się. Nikt nie ma wątpliwości, że ze znęcaniem się nad dzieckiem należy walczyć, ale kara fizyczna jest jedną z proponowanych przez psychologię metod wychowawczych mających za zadanie wskazać granice postępowania. Tymczasem rozwiązanie ustawowe odbiera wolność wyboru rodzicom, zakazując stosowania tej właśnie metody. Jest to sprzeczne z wolnością gwarantowaną przez konstytucję. Oburzające, że tego typu trendy przemycane są pod przykrywką pojedynczych przykładów patologii nagłaśnianych przez media. Nie można tworzyć prawa dotykającego wszystkich rodziców, wykorzystując przykłady pochodzące z grup patologicznych.
[b]Ale badania wykazują, że bicie dzieci jest w Polsce powszechnie stosowane.[/b]
Pytania sondażowe można różnie konstruować, a wyniki badania opinii interpretować na różne sposoby. W Polsce rocznie zapada 15 tysięcy wyroków w sprawie przemocy domowej, z tego 80 proc. w zawieszeniu. To nie świadczy o tym, że w co drugiej rodzinie używa się przemocy. Można się oczywiście zastanawiać nad prawidłowym działaniem sądów w związku z tym wysokim odsetkiem wyroków w zawieszeniu. To jest kierunek wart zainteresowania, a nie zakaz klapsów.
[b]Chce pani powiedzieć, że środowiska wspierające rozwiązanie ustawowe manipulują badaniami?[/b]