Myślę, że częściowo dlatego, że Polacy przez wiele, wiele lat mieli szczególne i bliskie relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Dużą część mojego zawodowego życia spędziłem w Chicago. Nie można było żyć w tym mieście w latach 70. i 80. i nie wiedzieć, co się dzieje w Polsce. Wciąż dobrze pamiętam, jak rozpoczynały się strajki w Gdańsku i innych miastach. Teraz mamy zaś do czynienia z sytuacją, w której Europa nie zajmuje już takiego miejsca w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych jak kiedyś. Uwaga Ameryki w dużo większym stopniu poświęcona jest bowiem Azji. I słusznie. W kontekście wcześniejszych, bardzo intensywnych relacji polsko-amerykańskich, każdy sygnał wyhamowywania czy wycofania Ameryki może być jednak przesadnie interpretowany. Druga sprawa to tarcza antyrakietowa. Sposób, w jaki ogłoszono decyzję w sprawie zmiany planów jej budowy nie był dobry i zaszkodził wzajemnym relacjom. I wreszcie: odwieczna kwestia wiz. Konieczność ich posiadania Polacy traktują jako obraźliwy obowiązek. To wszystko nie poprawia atmosfery. Zapewniam jednak, że obecna administracja robi wiele, aby rozwiązać problemy we wzajemnych relacjach. W systemowy sposób komunikuje też Polsce i innym krajom regionu, co naprawdę oznacza dla nich „reset” w amerykańskich stosunkach z Rosją. Niezwykle udana była również niedawna wizyta w Waszyngtonie prezydenta Bronisława Komorowskiego. Zaimponował on członkom administracji prezydenckiej swoją pewnością siebie, wizją, poczuciem humoru i tym, że rozmawiał z Amerykanami jak równy z równym. To ważny krok naprzód.
[b]Bronisław Komorowski przekonywał jednak w Waszyngtonie, że istnieje potrzeba odnowienia polsko-amerykańskich relacji i ponownego potwierdzenia ich szczególnego wymiaru. Premier Donald Tusk mówił zaś po wycieku z WikiLeaks o problemie odarcia ze złudzeń, jeśli chodzi o charakter relacji między takimi sojusznikami jak USA i Polska. Jak pan ocenia wzajemne stosunki? [/b]
Polacy często z wielkim respektem spogladają na Stany Zjednoczone, co wynika choćby z roli, jaką odegrały one w przemianach z lat 90. Teraz nie ma już jednak takiej potrzeby - mamy równorzędne relacje. Równorzędni partnerzy nie powinni zaś mieć co do siebie złudzeń, które są charakterystyczne w przypadku asymetrycznych relacji. Czy wolałbym, by WikiLeaks nie odarł nikogo ze złudzeń? Oczywiście, że tak. Ten przeciek wyrządził wielkie szkody i amerykańskiej, i europejskiej polityce. Jednak informacja, że Polacy bardzo realistycznie spoglądają na Stany Zjednoczone, że chcą pogłębiać relacje z Ameryką, ale zamierzają to robić w bardzo szczery, bezpośredni i prostolinijny sposób, odarty z mitów i pozorów, to bardzo dobra wiadomość. To sygnał, że Polska jest dojrzałym, silnym i pewnym siebie państwem. Tę nową postawę reprezentuje obecny polski rząd.
[b]Chwali pan prezydenta Komorowskiego, a w Polsce wielu komentatorów skrytykowało jego amerykańskie wystąpienie - zwłaszcza porównanie wysyłania żołnierzy na misję do Afganistanu do pozostawiania swoich chałup i kobiet, gdy idzie się na polowanie. Barack Obama, gdy polski prezydent mówił o tym w Gabinecie Owalnym, wyglądał tak, jakby nie wierzył w kompetencje tłumaczki. [/b]
Amerykanie akurat historii o polowaniu w ogóle nie zrozumieli. Nie miałem pojęcia, o co chodziło. Być może, gdybyśmy zrozumieli, to też byśmy się oburzyli... oczywiście żartuję. Mówiąc o dobrym wrażeniu, jakie zrobił Bronisław Komorowski miałem na myśli jego styl. Podczas wykładu zorganizowanego przez German Marshall Fund w świetny sposób opowiadał wspaniałe historie - o swoim życiu, o pobycie w więzieniu. I to właśnie zapamiętają Amerykanie, którzy poprzez styl wypowiedzi i pewność siebie oceniają charakter człowieka. Opowiedzenie dowcipu czy ciekawej historii wymaga przecież nie tylko umiejętności, ale i pewności siebie. Tamtego dnia polski prezydent nawiązał niezwykły kontakt z publicznością. Gościliśmy u siebie wielu różnych premierów i prezydentów - Saakaszwilego, który mówi po angielsku lepiej ode mnie czy Chiraca, który też świetnie zna ten język - i muszę powiedzieć, że nie widziałem nikogo, kto tak dobrze radziłby sobie z amerykańskimi słuchaczami jak Komorowski.
[b]A jak miałby pan pomysł na poprawę relacji polsko-amerykańskich? [/b]