Demonstranci przynieśli ze sobą transparenty z hasłami: Kto pomagał Rosjanom w zamachu?", "Pamięci nie gaście. Mord katyński 1949. Mord smoleński 2010"; "Putin - morderca, Tusk zdrajca"; "Sopot przeprasza za Tuska", "Mgła nie osłoni zdrajców POlski", "10.04 - pamiętamy", "Możecie gasić znicze, ale pamięci nie zgasicie", biało-czerwone flagi i kukłę przedstawiającą premiera Federacji Rosyjskiej Władimira Putina. Skandowali "Chcemy prawdy" i "Putin morderca"?

- Panie ambasadorze, czy pan słyszy te głosy? - pytał Piotr Lisiewicz otwierając manifestację. - To jest głos wolnej Polski. Nie zgadzamy się na brak prawdy, zamilczanie, na to co stało się zarówno rok temu w Smoleńsku, jak i to, co działo się przez cały rok, kiedy próbowano zniszczyć w nas pamięć - wołał. Demonstranci odpowiedzieli okrzykami "Czerwoni mordercy" i "Hańba". Skandowano też "Tu jest Polska, a nie Rosja", "Oddajcie czarne skrzynki".?

Przed Pałac Prezydencki manifestanci dotarli ok. godz. 21. Tam zapalili znicze, część z nich się modliła. Przenieśli krzyż, który stał na chodniku przy Krakowskim Przedmieściu od strony Ministerstwa Kultury, na jezdnię, tuż obok barierek odgradzających dostęp do Pałacu Prezydenckiego.?

Późnym wieczorem, kilka godzin po zakończeniu manifestacji, w tramwaju na Pradze policja zatrzymała Filipa Rdesińskiego, dziennikarza "Gazety Polskiej" i jednego ze współorganizatorów wiecu. Jako powód zatrzymania podano "zakłócanie porządku?".